Curry liderem wszechczasów! Celtics ogrywają Bucks po dogrywce, Lakers wybuczani!
NYK – CHA – 96:104
MIL – BOS – 113:122 (OT)
DET – CLE – 78:98
POR – HOU – 104:92
PHX – MEM – 119:94
BKN – NOP – 120:112
SAC – OKC – 103:105
DAL – SAS – 123:109
ATL – DEN – 96:105
CHI – GSW – 93:119
MIN – LAL – 107:83
Było oczywiste, że się wydarzy, ale i tak jest to duża chwila. Minionej nocy Steph Curry kapitalnym występem zapewnił Warriors wysokie zwycięstwo nad Chicago Bulls, ale przede wszystkim wyprzedził Ray’a Allena w klasyfikacji wszechczasów trafionych trójek. Teraz to Steph jest samodzielnym liderem liczby trafień zza łuku w całej historii, mając ich na koncie 3359. Szalona jest to statystyka, kiedy na tabeli spojrzymy na liczbę rozegranych meczów:
Steph rozegrał spotkanie na 40 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst, trafiając 9/17 rzutów z dystansu, notując przy tym plus/minus na poziomie +31 – zdecydowanie najlepszy w zespole:
Choć trzeba uczciwie przyznać, że Alex Caruso robił co mógł:
Po drugiej stronie działał tez jednak Gary Payton II:
Lakers nie poradzili sobie z Timberwolves. Trzecią kwartę przegrali aż 12:40, w ostatniej odsłonie nie mając już w sumie nic do powiedzenia. Było buczenie kibiców w Staples Center:
Wolves do zwycięstwa doprowadził duet Towns&Russell. Towns zanotował 29 punktów i 7 zbiórek, natomiast Russell dorzucił 22 oczka, 5 zbiórek i 7 asyst, notując zdecydowanie najlepszy plus/minus na poziomie +36, co wynika z faktu, że to on był na parkiecie w trakcie tej wygranej absurdalnie wysoko kwarty:
Mimo nieobecności Jaylena Browna, Celtics pokonali Milwaukee Bucks, osłabionych brakiem Giannisa ANtetokounmpo. Udało się to jednak dopiero po dogrywce. Kluczowy rzut dający remis na kilkanaście sekund przed końcem czwartej kwarty trafił Grayson Allen:
Nie zdało się to jednak na wiele przy tak dysponowanym Dennisie Schroederze, który 8 ze swoich 38 punktów zdobył właśnie w dogrywce.
Marcus Smart też się pobawił:
Trudno w to uwierzyć, ale Oklahoma City Thunder weszli na zwycięski szlak. To już ich czwarta z rzędu wygrana, tym razem nad Kings. Wynik nie był pewny do samego końca – aż Lu Dort nie powstrzymał ostatniego ataku rywali:
Finalnie Dort zdobył 2 punkty – najwięcej w drużynie, razem z Shai Gilgeous-Alexandrem:
Dość wyraźnie Nuggets ograli Hawks – pomimo dobrego meczu Trae Younga na 30 punktów i 9 asyst. Gwiazdą był jednak serbski MVP, Nikola Jokic, notując duże triple-double z 22 punktów, 19 zbiórek i 10 asyst:
Triple-double zanotowała tez inna europejska gwiazda, Luka Doncic. Jego 32 punktu, 12 zbiórek i 15 asyst dały Mavs zwycięstwo nad Spurs. Było to jego 18. w karierze triple-double z przynajmniej 30 punktami. Więcej od niego mają tylko Oscar Robertson (106), Russell Westbrook (47), LeBron James (34), James Harden (30) i Wilt Chamberlain (21). Jego przewaga jest jednak taka, że ma dopiero 22 lata:
Po dobrej pierwszej połowie, w której Knicks prowadzili już różnicą nawet 16 punktów, przyszedł comeback Hornets, którzy ostatecznie wygrali spotkanie. Najwięcej dla Hornets, bo 24 punkty, zdobył Miles Bridges:
W pewnym momencie Hornets mogli już trzymać wynik i przeczekać końcówkę – Kelly Oubre zdecydował się jednak oddać rzut, dający rywalom szansę na kolejne posiadanie. Michaelowi Jordanowi się to nieprzesadnie spodobało. Ciekawe, czy dziś na treningu zagrają 1 na 1:
Nets poradzili sobie z Pelicans po świetnym meczu Jamesa Hardena na 39 punktów, 5 zbiórek i 12 asyst. Widać, że gra mu się zdecydowanie lepiej, kiedy sędziowie pozwalają mu czasem stanąć na linii rzutów wolnych. Tym razem rzucał wolne 15 razy, a miewa przecież ostatnio mecze, w których oddaje ich po kilka:
Suns wysoko ograli Grizzlies, pomimo bardzo dobrego meczu Ja Moranta na 26 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst i raczej przeciętnego meczu Devina Bookera na 17 punktów i 1/5 trafionych rzutów za trzy. Aż 7 zawodników Suns zdobyło jednak przynajmniej 10 punktów, a łącznie złożyli się na bardzo dobrą skuteczność 48,6% za trzy. Dobrze się rzuca, kiedy asysty rozdaje Chris Paul:
Blazers ograli Rockets, a liderem punktowym był Damian Lillard, który zdobył 20 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst, choć znów na raczej przeciętnej skuteczności poniżej 40% z gry:
Najbardziej zapamiętywalny z całego spotkania był jednak chyba Nassir Little:
Cavs nie pozwolili Pistons na zbyt wiele, pokonując ich pewnie pod przewodnictwem Dariusa Garlanda, który zanotował 21 punktów i 7 asyst:
Czy można to nazwać blokiem?: