Co z tym Zionem? Ta i inne gwiazdy, na których powrót czekamy przed Playoffami
Jakiś czas temu informowaliśmy Was – za tym, co pisał ceniony i wiarygodny Shams Charania z TheAthletic, że Zion Williamson najprawdopodobniej nie wyjdzie już na parkiet w tym sezonie. Tak twierdziły źródła będące blisko klubu, powiązane z Charanią. Co się jednak okazuje – nieco ponad dobę po pojawieniu się tej informacji, Zion Williamson na swoim Instagramie publikuje takie oto nagranie:
Żaden ze mnie ekspert, ale na moje oko nie wygląda na tym nagraniu, jakby miał jakieś poważne problemy zdrowotne. To oczywiście duże uproszczenie – fakt, że jest w stanie wykonać taki zryw i wybić się do kosza, nie oznacza przecież, że byłby w stanie przez kilkadziesiąt minut znosić obciążenia meczu NBA. Znamienny jest jednak fakt, że zawodnik wstawia takie nagranie w obliczu pojawiających się doniesień. Nie wygląda to na przypadkową koincydencję.
Na tym etapie sezonu wygląda na to, że powrót Ziona jeszcze może mieć dla Pelicans sens. W tej chwili zajmują oni 10. miejsce, dające udział w turnieju Play-In. Dla takiego klubu jak Pelikany, jest to sytuacja typu „wszystkie ręce na pokład”. Zwłaszcza, że o wysoki pick nie musieli się bić w tym sezonie. ich jedyny pierwszorundowy wybór to niechroniony pick od Lakers. Wart pewnie więcej, niż jeszcze jakiś czas temu zakładano.
Skoro jednak pojawił się już temat Ziona Williamsona i jego ewentualnego powrotu, pochylmy się nad innymi zawodnikami, na których powrót czekają drużyny chcące o coś powalczyć. Dużo pisze się o tym, czy i kiedy wróci Ben Simmons, albo jak długo potrwa absencja Stepha Curry’ego. Nazwisk, na których powrót czekają ich kluby, jest jednak cała masa.
Niestety nienajlepsze wieści płyną z obozu Chicago Bulls. Ekipa z Windy City wciąż czeka na powrót Lonzo Balla, który leczy kontuzję kolana. Choć uraz mocno dawał się we znaki zawodnikowi i w celu zapobiegnięcia dalszego rozwoju zwyrodnienia zdecydowano się wykonać zabieg, zakładano, że Ball wyrobi się z rehabilitacją do końca sezonu. Sprawy niestety się skomplikowały – jak twierdzi trener Billy Donovan, kolano zawodnika nie zareagowało dobrze na stopniowe zwiększanie obciążenia i proces rekonwalescencji trzeba na 10 dni przerwać:
„Sytuacja była taka, że musieliśmy mu pozwolić odpuścić rzeczy które robił i pozwolić mu… odpocząć to złe słowo, bo to nie tak, że on siedzi i nic nie robi. Dalej wykonuje treningi siłowe i tego typu rzeczy. Musi jednak zrobić przerwę od biegania i zwiększania intensywności.”
– trener Billy Donovan
Lonzo Ball pauzuje już od 14 kwietnia, kiedy okazało się, że naderwał on łękotkę. Po przeprowadzonej 28 stycznia operacji, rekonwalescencję planowano na 6-8 tygodni, ale ostatnie komplikacje pewnie wszystko wydłużą. Zakładane 8 tygodni mija w końcu w tym tygodniu.
Jeszcze bardziej niż Bulls na powrót Lonzo, Denver Nuggets czekają na powrót Jamala Murray’a. Zwłaszcza, że – podobnie jak Bulls – wisi nad nimi widmo spadnięcia w tabeli do turnieju Play_in. Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że rehabilitacja Murray’a po kontuzji zerwania ACL’a dobiega powoli końca. Kazała tak przypuszczać głównie informacja, że został on oddelegowany do Grand Rapids Gold – g-league’owej filii Nuggets – by dołączył do nich w treningu. Trener Mike Malone szybko ostudził jednak entuzjazm. Dwa dni temu stwierdził, że owszem – jest szansa, że Murray odbędzie z Grand Rapids jakieś jednostki treningowe, ale jego powrót „nie jest blisko” i nie ma określonej daty.
Nuggets nie chcą też nakładać presji na Michaela Portera Jr., który opuścił już dużą część sezonu z powodu powracającego urazu pleców. Nie wiadomo jak blisko jest on gry, ale ostatnio uchwycono go grającego 1 na 1 na treningu Nuggets, więc wrócił on już do koszykarskich aktywności:
Denver Nuggets ciężko będzie osiągnąć sukces w Playoffach z samym tylko Nikolą Jokiciem. Przyszły sezon jest ostatnim jak do tej pory gwarantowanym w kontrakcie Jokera, a kolejny rok jego prime’u w którym nie uda się o nic powalczyć może sporo namieszać w kontekście jego ewentualnego przedłużenia… Czy też nieprzedłużenia kontraktu. Oczywiście – na ten moment doniesienia są zgodne co do tego, że Nikola chce zostać w Denver. Dobrze jednak byłoby go utwierdzić w takiej decyzji walką o wysokie cele w Playoffach.
Widmo spadku w tabeli – ale aż za turniej Play-In – wisi z kolei nad Los Angeles Lakers. W tej chwili każde, będące na wag,e złota zwycięstwo, zależy właściwie od tego, czy LeBron James zagra po prostu dobrze, czy świetnie. Bardzo pomógłby powrót Anthony’ego Davisa, który opuścił już 14 kolejnych meczów z powodu kontuzji stopy. Jeszcze tydzień temu sam zainteresowany twierdził, że wizja jego powrotu jeszcze w sezonie regularnym jest 'bardzo optymistyczna’. Od tego czasu jedna żadnych kolejnych wieści – mimo faktu, że do końca sezonu zostało zaledwie 10 meczów. Ostatnia informacja to wczorajsza, która padła z ust trenera Franka Vogela. Szkoleniowiec potwierdził jedynie, że nie ma żadnych nowych informacji na ten temat.
W zupełnie innej sytuacji znajdują się z kolei Portland Trail Blazers. Dopiero minionej nocy dostaliśmy oficjalną informację, że Damian Lillard nie zagra już w tym sezonie w barwach Blazers. Tego jednak trzeba było się spodziewać, wiedząc, że Portland nie powalczy już w tym sezonie o nic, poza nieco wyższym pickiem w loterii. Co ciekawe jednak, trener Chauncey Billups nie traktuje tego jako elementu przebudowy:
„Trenowałem w tym sezonie z jakieś trzy albo cztery zupełnie inne drużyny. Działo się tak, jak miało się dziać, bo nauczyłem się cholernie dużo. Od początku sezonu od trenowania weteranów, po trenowanie młodych chłopaków. […] To w ogóle nie jest przebudowa. To jest reorganizacja. Weźmiemy tylko kilka małych kroczków w tył, rozwiniemy kilku młodych graczy, a wtedy bum: wolna agentura i draft.”
– trener Chauncey Billups
Trochę więcej konkretów mamy w przypadku Chrisa Paula, który jakiś czas temu wypadł z gry z kontuzją dłoni. Według wczorajszych informacji, Chris Paul dołączył do treningów zespołu, na którym – według trenera Monty’ego Williamsa – robił wszystko, poza grami 5 na 5. To bardzo optymistyczny sygnał i może oznaczać, że powrót przebiegnie szybciej niż zakładano. Wstępne ustalenia były takie, że Paul przejdzie dodatkowe badania 15 kwietnia i dopiero one ustalą, czy może on wrócić do gry. Tak się składa, że 15 kwietnia to dzień, kiedy kończy się turniej Play In, a zaczynają Playoffy. Warto jednak monitorować sytuację – Chris Paul ze swoją rekonwalescencją wyprzedza podobno zakładane terminy.
Dobre informacje Shams Charania ma dla fanów Cleveland Cavaliers. Według jego źródeł, Jarrett Allen powinien wrócić do składu Cavaliers nie dłużej niż za trzy tygodnie. Oznaczałoby to, że zespół nie tylko odzyska swojego centra na Playoffy, ale gdyby okazało się, że osuną się w tabeli po ostatnich meczach sezonu, najpewniej mógłby on wesprzeć Cavs także w ewentualnym turnieju Play-In. Allen doświadczył złamania kciuka 6 marca i podczas jego absencji Cavs wygrali tylko 4 z 7 rozgrywanych meczów. Dla dużej części klubów dobry wynik, ale tych Cavs stać było wcześniej na więcej.
Jeden ważny powrót trochę za to ostatnio przegapiliśmy. Mowa o Brooku Lopezie, który doznał kontuzji pleców w pierwszym meczu sezonu i dopiero ostatnio wrócił do składu. Rozegrał już cztery mecze, a od dwóch spotkań wrócił do pierwszej piątki. Notuje on co prawda skromne 8,4 punktu, 3,6 zbiórki i 1,4 bloku na mecz, ale to w dużej mierze zasługa wciąż jeszcze trochę ograniczonych minut gry. Nie powalają też statystyki zaawansowane – z nim na parkiecie Bucks są od rywali gorsi aż o 11,6 punktu na 100 posiadań. W ogóle jednak nie w tym rzecz. To jasne, że nie wejdzie z miejsca efektywnie – jego obecność wymusza zupełnie inny schemat defensywy, niż ten grany przez cały sezon z Bobbym Portisem. Schemat, który będzie jednak bardzo przydatny w wielu playoffowych match-upach.
„Szczerze, wspaniale było być z nimi wszystkimi, być częścią tej całej zabawy. Łatwo za tym wszystkim zatęsknić. Miałem wcześniej kilka sesji treningowych w których graliśmy, ale tęskniłem za całym tym aspektem meczowym, że mam za sobą kibiców, że mogę uciąć pogawędkę z sędziami i w ogóle. Po prostu za tym tęskniłem.”
– Brook Lopez