Co czeka nas w I lidze? Głos mają komentatorzy!

Co czeka nas w I lidze? Głos mają komentatorzy!

Co czeka nas w I lidze? Głos mają komentatorzy!
fot. Tomasz Fijałkowski, Fiołek Art

Tych, których komentarz słyszymy oglądając pierwszoligowe rozgrywki pytamy o odczucia względem sezonu 2024/25, faworytów do awansu, kandydatów do spadku, kogo warto obserwować i dlaczego zaplecze ekstraklasy jest warte uwagi!

Adam Ptak: – Przede wszystkim liczę, że będzie to bardzo wyrównany sezon! Drużyny z roku na rok prezentują coraz lepszy poziom – zarówno sportowy, jak i organizacyjny. Dlatego też uważam, że sezon 2024/25 powinien przynieść nam wzniesienie się na kolejny wyższy stopień. Do walki o awans typuję: Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz, Muszynianka Sokół Łańcut i Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg. Do walki o utrzymanie w lidze typowałbym rezerwy Śląska Wrocław i Trefla Sopot, ŁKS Coolpack Łódź oraz MKKS Żak Koszalin.

Warto śledzić młodych zawodników, którzy dużą karierę mają dopiero przed sobą. Chciałbym, żeby był to przełomowy rok dla Piotra Wińkowskiego. Pokładam w nim duże nadzieje na przyszłość, tak samo jak we dwóch pozostałych młodzieżowców Astorii, którzy zagrali w dwóch pierwszych meczach, czyli Jakub Andrzejewski i Filip Siewruk. Po pierwszej kolejce mocno pokazał się Błażej Czerniewicz, który jeśli utrzyma taką dyspozycję, to długo w I lidze nie zagości. Oprócz młodych, mamy oczywiście wariant obcokrajowców i tu efektowne zagrania już pokazał nam Biram Faye. Czekam jeszcze na rozkwit formy Tre Jacksona i na to, co zaprezentuje Teemu Soukas. Dla mnie sentymentalnym powrotem do przeszłości jest Brad Waldow na polskich parkietach, więc też miło na niego popatrzeć!

Dlaczego warto oglądać I ligę? Bo jest nieprzewidywalna! Każdy może wygrać z każdym i to każdą możliwą różnicą punktową. Mamy tu połączenie młodości i rutyny, a więc każdy znajdzie coś dla siebie. Dzięki wprowadzeniu przepisu o obcokrajowcu liga stała się też atrakcyjniejsza do oglądania.

Miłosz Romański: – Otworzenie sobie bram do ekstraklasy to piekielnie trudne zadanie zważywszy na fakt, że (sportowy) awans uzyskuje tylko jedna drużyna. Moi faworyci to Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz i Muszynianka Sokół Łańcut, choć sporo do powiedzenia może mieć również Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg. Jeśli chodzi o zespoły potencjalnie zamieszane w walkę o utrzymanie, największą niewiadomą są dla mnie rezerwy Śląska Wrocław. Ciężki sezon może czekać ponadto kibiców z Koszalina.

Obserwować trzeba przede wszystkim graczy U-23, od których należy oczekiwać chęci rozwoju. Kandydatów do gry w elicie upatruję w Błażeju Czerniewiczu, czy Maksymilianie Formelli. Warto śledzić poczynania ekipy z Opola, która dzięki kompleksowemu systemowi ataku trenera Roberta Skibniewskiego „cieszy oko”. Opolanie potrafili już zdemolować Sokoła i jestem przekonany, że jeszcze wielokrotnie pokażą nam swój potencjał. A i młodzieży w składzie nie brakuje!

To najbardziej zaskakująca, chimeryczna i różnorodna liga, jaką można sobie wyobrazić. Podwieszane kosze, żywiołowi kibice, popisy gwiazd z zagranicy – każdy znajdzie coś dla siebie i nie będzie zawiedziony.

Piotr Janczarczyk: – Trudno mi uwierzyć w scenariusz, według którego awans wywalczy ktoś spoza tercetu Sokół/Astoria/Kotwica. Do tego zestawu jestem w stanie dokooptować ewentualnie Miasto Szkła. Spadek? To nigdy nie są przyjemne wybory. Na ten moment typuję WKS Śląsk II, ŁKS Coolpack, ale i… jakiś nieoczywisty wybór, jak na przykład MKKS Żak lub HydroTruck. Czuję, że spadnie choć jedna drużyna, która w ogóle nie nastawiała się na walkę o utrzymanie. Moim zdaniem poziom rozgrywek może nie będzie znacząco wyższy niż rok temu, natomiast o wskazanie drużyn do spadku dawno nie było tak trudno.

To moja lista zawodników, których rozumiem jako: nie są anonimowi, ale ten sezon może sprawić, że będą o niebo lepsi: Wojciech Siembiga (Śląsk), Jakub Andrzejewski (Astoria), Krzysztof Kempa i Michał Mindowicz (Politechnika Opolska), Błażej Czerniewicz (Decka), Igor Stolarz (Kotwica), Szymon Szmit (GKS), Jakub Galewski (WKK), Kacper Indyk (Resovia) oraz Jakub Osiński i Filip Gurtatowski (Polonia).

Za sprawą lokalności, kontynuacji i mojego przyszłościowego podejścia, świetne jest to, że wielu zawodników jest wręcz „połączonych” z danym klubem i spędzają w nim nawet większość kariery. To buduje jakąś większą historię niż coroczne sprowadzanie nowych postaci z zagranicy. A dlaczego przyszłościowo? Bo gdy w PLK debiutują młode talenty, to ja już teraz wiem, co prezentowali w I lidze. Lidze, która stanowi połączenie starych wyjadaczy i młodych, perspektywistycznych koszykarzy.

Jan Delmanowski: – Uważam, że kandydatem do awansu jest SKS Fulimpex Starogard Gdański. Czuję, że z trenerem Jackiem Winnickim poukładają to na tyle dobrze, że w końcu uda im się awansować. Do spadku: OPTeam Energia Polska Resovia Rzeszów, ŁKS Coolpack Łódź i ktoś, kto będzie zaskoczeniem i nie był typowany do spadku. Ciężko mi powiedzieć, kto to będzie. Ale myślę, że w tej trójce będzie jakaś niespodzianka. Ciekaw jestem projektu w Sopocie, jak będzie to funkcjonować. Miałem okazję komentować ich pierwszy mecz, który wygrali bardzo pewnie, a już mają bilans 2:0. Aczkolwiek trudno uwierzyć, aby czwórka doświadczonych graczy, która tam trafiła, dokończy sezon. Co najmniej jeden z nich zapewne odejdzie w trakcie rozgrywek do innego zespołu, być może nawet do PLK.

A jeśli mowa o zawodnikach indywidualnych, trudno wskazać gracza, którego trzeba koniecznie obserwować. Natomiast jako osoba z Wielkopolski, śledziłbym dwóch zawodników z nadzieją, że dobrze się pokażą: Mikołaj Smarzy, który z Międzychodu przeniósł się do Koszalina i uważam, że może grać na fajnym poziomie oraz Rafał Szpakowski, rozgrywający Enea Basket Poznań, który poprzedni sezon miał słabszy przez kontuzję, ale ma w sobie coś szalonego i chciałbym, aby pokazał to w pełni na poziomie I ligi.

Dlaczego warto oglądać I ligę? Liga jest bardzo wyrównana, szybka i jest świetnym polem do przeglądu graczy aspirujących do gry w PLK czy w kadrach młodzieżowych. W zasadzie jeśli chcesz być „na bieżąco” z polskim basketem – oglądanie meczów I ligi to „must have”.

Kosma Zatorski: – Faworyci to wielka trójka: Astoria, Sokół i SKS. Nie przekreślałbym jednak Politechniki Opolskiej, gdzie Robert Skibniewski wykonuje ogrom dobrej pracy oraz Kotwicy Kołobrzeg. Bardzo ciekawi mnie także postawa GKS-u Tychy. Jeśli zaś chodzi o kandydatów do spadku, to drżę o los obu klubów z Wrocławia oraz Żaka Koszalin.

Liga jest pełna starych, dobrych wyjadaczy, ale ja głównie obserwuję szeroko pojętą „młodzież”: Krzystof Kempa, Błażej Czerniewicz, Konrad Szymański, Jakub Andrzejewski, Szymon Nowicki, Kacper Ponitka, Maksymilian Duda, Szymon Szmit, Mateusz Samiec, Marcin Kowalczyk, Jan Góreńczyk, Piotr Lis, Michał Lis, Ilian Węgrowski, Tobiasz Dydak, Jakub Kunc, Daniel Ziółkowski, Maks Formella oraz Maciej Koperski.

Dlaczego warto ją oglądać? Bo jest niezwykle wyrównana, bo Polacy odgrywają główne role, bo niespodzianki są co kolejkę, bo są fajni, otwarci na rozmowę szkoleniowcy, bo są ciekawi gracze zagraniczni, a do tego doszły trzy ośrodki, gdzie kibice są spragnieni koszykówki.

Marcin Muras: – Myślę, że o awans będzie walczyć kilka zespołów. Nie ma jednego faworyta. Miasto Szkła Krosno, Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg, Muszynianka Sokół Łańcut, Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz, SKS Fulimpex Starogard Gdański, a może i Weegree AZS Politechnika Opolska. O utrzymanie pewnie będą zaciekle walczyć beniaminkowie, ale HydroTruck Radom czy Enea Basket Poznań też nie mają mocnego składu.

Kogo warto obserwować? Sądzę, że nie będę tu oryginalny, ale trzeba patrzeć na młodych zawodników, jak Kempa, Ziółkowski, Siewruk lub Andrzejewski.

Dlaczego warto oglądać? Bo jest nieprzewidywalna. Bo wielu z tych zawodników potem obserwujemy w PLK – patrz Maximilian Egner. Ja lubię I ligę, bo gra w niej wielu Polaków i naprawdę walczą o każdą piłkę.

Dawid Siemieniecki: – W teorii nie jest trudne wskazanie ekip, które w tym sezonie powinny rozdawać karty. Mocny skład zbudował Muszynianka Sokół Łańcut, podobnie Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz, Miasto Szkła Krosno i Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg. Rzadziej wymienia się w tym gronie SKS Fulimpex Starogard Gdański, ale tam także nie brakuje doświadczenia, tym bardziej teraz, gdy do drużyny dołącza MVP ostatnich finałów, Damian Durski. Słabsze niż sezon temu nie powinny być też GKS Tychy i zespół z Opola. Jednego głównego kandydata naprawdę trudno wskazać. A co do spadku, to tutaj nie chciałbym kogokolwiek typować. Przykład zeszłorocznegoc WKS Śląska II Wrocław pokazuje, że jeden wybitny gracz może zmienić zespół młodzieżowy w czarnego konia.

Kogo obserwować? Mam tutaj trzy typy – jeden klub i dwóch młodzieżowców. Enea Basket Poznań. Zespół trenera Szurka będzie trzeci rok w I lidze i zbudował swój najsilniejszy skład, biorąc pod uwagę ten okres. Zresztą sam szkoleniowiec stwierdził, że celem jest awans do play-offów. I inaczej być chyba faktycznie nie może, skoro buduje się zespół oparty o takie nazwiska, jak Samsonowicz, Stopierzyński, Fraś, Wieloch, Mąkowski, Stankowski (ten z bogatszym I-ligowym CV) i Adamczyk, wspartych oczywiście bardzo zdolną młodzieżą, której w Poznaniu nigdy nie brakowało. Wiele czasu poświęca się beniaminkom, docenia to, jak zbudowały swoje składy, ale dla mnie szczególnie warta uwagi będzie właśnie drużyna ze stolicy Wielkopolski. Jasno postawiony cel można też zawsze łatwo rozliczyć po sezonie. Wiadomym więc już jest to, że w Poznaniu nikogo nie zadowoli 10. czy też 11. miejsce. Jeśli zaś chodzi o graczy, tutaj typuję Kubę Andrzejewskiego i Krzyśka Kempę. Bo jeśli wskazać dwóch zawodników z obecnej Bank Pekao S.A. 1 ligi, którzy w naprawdę niedalekiej przyszłości powinni znaleźć się w polskiej ekstraklasie, to dla mnie ta dwójka to niemal pewniacy. Ich rozwój idzie w dobrym kierunku i nawet obserwatorzy stosunkowo niedawnych młodzieżowych mistrzostw Europy zastanawiali się, dlaczego w OBL nikt się na nich nie skusił. Być może było tak dlatego, że nie grali w zespołach z czołówki i to trochę przyćmiło ich niekiedy świetne indywidualne występy. Kuba ma windę w nogach, bardzo dobry atletyzm, ale cały czas musi pracować nad stabilizacją rzutu. Krzysiek z kolei przypomina mi trochę swoją grą podkoszowych w starym dobrym stylu. Przed tą dwójką naprawdę dobra, koszykarska przyszłość, jeśli odpowiednio poprowadzą swoje kariery. Wydaje się, że na sezon 2024/25 wybrali właściwe dla siebie miejsca do dalszego rozwoju.

W tym sezonie warto obserwować rozgrywki na pewno ze względu na jej nieprzewidywalność, bo ta może być bardzo duża. Są oczywiście faworyci, ale nieraz będą zmuszeni przełknąć gorzką pigułkę w postaci porażki z zespołem stosunkowo niżej notowanym. Owszem, tak zdarza się co sezon, ale tym razem może to być częstsze, bo kandydatów do ósemki można wymienić nawet kilkunastu. Druga kwestia to na pewno młodzieżowcy. Przepis wymaga od drużyn, by na parkiecie zawsze przebywał gracz U-23. W poprzednim sezonie szerszej publiczności pokazali się dzięki temu Max Egner i Kuba Piśla, co w ich przypadku już zaowocowało awansem ligę wyżej (przypadek Piśli we Wrocławiu był nietypowy, teraz rola w Gliwicach powinna być naprawdę duża). Są też Andrzejewski i Kempa, ale na pewno „wypłynie” ktoś jeszcze spośród młodzieżowców, kto dobrymi występami zapewni sobie albo od razu pójście do PLK, albo przynajmniej sportowy awans do klubu walczącego o wyższe cele w I lidze.