Clippers znów to robią, Lakers odrabiają straty, Nets poza zasięgiem
Pierwszy mecz dzisiejszej nocy zapewnił nam zdecydowanie najmniej emocji. Brooklyn Nets pozazdrościli chyba nieco Milwaukee Bucks i ich wczorajszej dominacji i rozpoczęli mecz z wysokiego c, wygrywając pierwszą kwartę 40-26. Już w tej części gry było widać, że zatrzymanie Nets momentami graniczy z cudem. Obok Wielkiej Trójki, która grała na swoim normalnym poziomie, odpalił się Joe Harris trafiając 4/4 zza łuku w pierwszej ćwiartce. Tak naprawdę już w tym momencie mecz był poza zasięgiem Celtics.
Ostatecznie Nets wygrali 130-108, a Harris skończył spotkanie z 25 pkt i skutecznością 7/10 zza łuku:
W ograniczonym czasie gry swoje zrobił także Kevin Durant (26 pkt i 8/12 z gry) i to po obu stronach parkietu (4 bloki):
Celtics musieli sobie radzić przez większość meczu bez Jaysona Tatuma. Skrzydłowy dostał palcem w oko od Kevina Duranta na początku trzeciej kwarty i nie wrócił już do gry. Dla Bostonu najwięcej punktów zdobyli Marcus Smart (17) i Kemba Walker (16), który rozłożył na ziemi Blake’a Griffina:
Griffin jednak miał swoją zemstę na zawodnikach Bostonu:
Los Angeles Lakers odrabiają straty! Nie było to jednak łatwe spotkanie mistrzów. Phoenix Suns do samego końca walczyli i to pomimo znów ograniczonych minut ze strony Chrisa Paula. Kiedy jednak grał, CP3 robił takie rzeczy:
Pod nieobecność Paula, grą Suns kierował Cameron Payne (19 pkt i 7 ast) i oczywiście Devin Booker (31 pkt), który grał jak weteran. Mając problemy ze skutecznością (7/17 z gry) postanowił dostawać się na linię, co mu się udało (17/17 z linii osobistych).
DeAndre Ayton również nie zawodził (22 pkt i 10 zb), lecz tym razem nie potrafił powstrzymać Anthony’ego Davisa. Skrzydłowy Lakers dotrzymał słowa i w drugim meczu stanął na wysokości zadania. 34 punkty, 10 zbiórek i 7 asyst pomogły Jeziorowcom odnieść bardzo ważne zwycięstwo 109-102.
Obok Davisa nie zawiódł także LeBron James. LBJ wciąż nie wygląda na 100% swoich fizycznych możliwości, jednak to nie przeszkadza mu dominować w najważniejszych momentach. James rzucił 23 pkt w tym kilka absolutnie kluczowych dla wyniku spotkania:
O ile LA Lakers wrócili na właściwe tory, przynajmniej w pewnym stopniu, o tyle LA Clippers totalnie z nich zjechali. Pomimo zapowiedzi, po raz kolejny nie potrafili zatrzymać Luki Doncica i Kawhi Leonard niewiele tutaj zdziałał po bronionej stronie parkietu. Z drugiej strony jak obronić coś takiego?
Jak nie trójki z jednej nogi, to fadeawaye w stylu Dirka Nowitzkiego (który nota bene był dzisiaj obecny na trybunach):
A jak to nie wystarczy, to zawsze można dodać potężny wsad:
Luka zaliczył 39 pkt 7 zb i 7 ast i poprowadził Dallas do wielkiego zwycięstwa 127-121. Nie sposób jednak nie wspomnieć o Timie Hardawayu Jr, który aż 6-krotnie trafiał zza łuku, zapisując na swoje konto 28 pkt. Po stronie pokonanych najlepiej dysponowany był Kawhi Leonard (41 pkt i 66% z gry):
Pomagał mu Paul George (28/12/6) ale poza efektownymi crossoverami, trafił zaledwie 1/7 zza łuku:
Teraz seria przenosi się do Dallas i Clippers muszą dwa razy wygrać na wyjeździe, aby pozostać w grze. Czy są na to gotowi? Jak dotąd absolutnie nie wyglądają na takich w najmniejszym stopniu.