Charles Barkley: Nie możesz uderzyć kibica, bo stracisz dużo kasy
Zachowanie sportowców jest dla ligi bardzo istotne – przede wszystkim ze względów marketingowych. Co jednak z zachowaniem kibiców? Czy jest to problem w NBA?
Liga NBA jest obecnie bardzo surowa i restrykcyjna, jeśli chodzi o temperowanie zachowania zawodników na parkiecie. Jest to oczywiście zrozumiałe i godne pochwały, choć niestety czasem dochodzi do nadgorliwości ligowych oficjeli i sytuacji absurdalnych. Przepisy są jednak po to, by chronić graczy przed sobą nawzajem, chronić sędziów przed graczami, ale także zawodników przed kibicami… i vice versa.
Kibice siedzący na trybunach wiedzą, że uczestniczą w pewnego rodzaju show i siedząc kilka krzesełek wyżej, kilka metrów dalej, zaczynają się czasem czuć bezkarnie. Stąd właśnie sytuacje, kiedy w ferworze sportowych emocji jeden czy drugi kibic rzuci w stronę zawodnika jakiś gorzki komentarz. Sportowiec w czasie uprawiania sportu rzadko pozostaje oazą spokoju, więc zdarza się odpowiedź. Taka odpowiedź praktycznie nigdy nie wypada dobrze. Wspomina o tym Charles Barkley, przy okazji rozmowy o futboliście Leonardzie Fournette, który został wyrzucony z boiska za namawianie kibica do wdania się w bójkę:
„Musisz być ostrożny, bo przecież nie możesz zaatakować fana. On może Cię po prostu pozwać. Nie masz nic do zyskania w takiej sytuacji. Możesz tylko stracić na tym dużo kasy – to jasne i oczywiste. Przede wszystkim większość fanów jest niesamowita. Jest jednak określona grupa kibiców, która jest szalona i po prostu musisz przejść obok tego obojętnie.”
źródło:YouTube/TMZSports
Charles Barkley wie o czym mówi – jemu samemu zdarzyło się podnieść rękę na kibica. W 1996 roku kibic z Nowego Jorku pozwał Barkley’a za kilka uderzeń w twarz w czasie szamotaniny w barze. Rok później Barkley’owi oberwało się za… wyrzucenie człowieka przez okno. Zamknięte okno. Pokrzywdzony przeżył bez większych obrażeń. Warto wspomnieć, że to on zaczął sprzeczkę, rzucając w koszykarza kubkiem z lodem.
Problem tzw. hecklingu w czasie meczu jest dosyć złożony. Przede wszystkim pozycja kibica i koszykarza są zgoła odmienne. Przepisy jakim podlegają koszykarze bardzo surowo każą ich za każdy akt agresji, choćby słownej. Kibic, który przychodzi na mecz i płaci za bilet wychodzi z założenia, że jest nietykalny. Choć oczywiście służby porządkowe obiektu nie omieszkają wyprowadzić z obiektu awanturującego się widza. Pamiętacie Charlesa Oakley’a?
źródło:YouTube/2016Vids
Rada jaką daje Barkley jest całkiem sensowna – przejść obojętnie. Nie jest to często proste, ale jak dodaje były koszykarz – ci ludzie w życiu nie powiedzieliby tego dwumetrowemu koszykarzowi prosto w twarz. Warto o tym pamiętać w podobnej sytuacji. Ciekawe jednak, czy liga jest w stanie w swoich surowych przepisach wygospodarować także kilka paragrafów dla złośliwych kibiców. Skoro bowiem wymagają pełnej kultury od koszykarzy, niech wymagają także od zgromadzonych na trybunach fanów. Dyskusja o roli agresywnych i złośliwych kibiców może się przez następne kilka dni przetoczyć przez internet. Zarówno za sprawą wyrzuconego z boiska Leonarda Fournette, jak również za sprawą kibica, który w czasie meczu Premier League rasistowskimi hasłami atakował czarnoskórego piłkarza Manchesteru City, Raheema Sterlinga. Jak sądzicie, czy ligi sportowe mogą i czy powinny bardziej zwrócić uwagę na zachowanie kibiców? Czy zachowanie kibiców NBA jest problemem na tyle istotnym, by Adam Silver musiał coś z tym robić? Jestem bardzo ciekawy Waszej opinii, o którą proszę w komentarzach.