Cam Reddish wypadł z rotacji New York Knicks
Kiedy ponad dwa tygodnie temu New York Knicks sprowadzali do składu Cama Reddisha, fani mogli mieć powody do radości. W zamian za pick w drafcie i niespełniony talent Kevina Knoxa, dostać mieli znacznie lepiej zapowiadającego się skrzydłowego Atlanty. Tymczasem okazuje się, że transfer ten był całkowicie niepotrzebny, albowiem Tom Thibodeau nie znajduje miejsca w składzie dla Reddisha.
Reddish do tej pory zagrał łącznie zaledwie 15 minut w dwóch meczach, chociaż Nowojorczycy zdążyli ich rozegrać już 8 od czasu transferu. Zapytany o brak gry nowego zawodnika, Tom odparł w swoim stylu:
„Podobają nam się jego umiejętności, a sezon jest długi. Oddaliśmy zawodnika, który nie był częścią rotacji. Nie możesz więc dodać kogoś całkiem nowego, nie zabierając minut komuś innemu, chyba że pojawią się kontuzje. Trzeba być cierpliwym i ciężko pracować.”
Tom Thibodeau
Według źródeł nowojorskich dziennikarzy, Thibs zwyczajnie nie widzi miejsca dla skrzydłowego i ciężko będzie to zmienić. Kto wie, może Reddish nagle okazał się być w koszmarnej formie, mimo że jeszcze w grudniu dwa razy rzucał ponad 30 punktów dla Atlanty? Trochę ciężko uwierzyć w to, że byłby osłabieniem dla Knicks, którzy z ostatnich 8 pojedynków przegrali 6. Na tym polega główny problem – NYK zawodzą na całej linii w tym sezonie. To nie jest tak, że ta 9, 10-osobowa rotacja Thibsa przynosi zwycięstwa i nie ma co z nią eksperymentować. Knicks przegrywają kolejne mecze, a playoffy coraz bardziej im odjeżdżają. Co takiego Thibodeau straciłby dając szansę Reddishowi? W końcu swego czasu typowano, iż to właśnie Cam będzie miał najlepszą karierę w swoim roczniku.
Może skrzydłowy zdąży jeszcze wrócić do łask trenera, zanim ten sezon będzie stracony? Po to chyba w końcu został ściągnięty do Nowego Jorku, aby pomóc Knicks w walce chociaż o play-in. Cena nie była co prawda wysoka, ale mimo wszystko nie pozbywasz się w dzisiejszej NBA wyborów w pierwszej rundzie tylko po to, aby ściągnąć kogoś, dla kogo nie ma miejsca w składzie.