Bucks wracają do gry, Clippers znowu w tarapatach
BKN [2] – MIL [1] – 83:86
LAC [0] – UTA [2] – 111:117
Nie był to mecz najwyższej urody. Czy niski wynik jest oznaką doskonałej, zaciętej defensywy? Obrona nie była najgorsza, fakt, ale trzeba wprost przyznać, że oba zespoły nie były po prostu najskuteczniejsze. Mecz, w którym obie ekipy trafiły łącznie 14/63 trójki to nie jest najładniejsze widowisko. Zakończyło się ono jednak po wyrównanej końcówce – dość emocjonującej, choć nieprzesadnie przy tym dynamicznej jak na wyrównaną końcówkę meczu drugiej rundy Playoffs:
Obudził się w końcu Khris Middleton – po dwóch słabych meczach, w których trafił łącznie 13/43 rzuty z gry (30%), dziś był najlepszym, strzelcem zespołu z dorobkiem 35 oczek, ale też 15 zbiórek:
Giannis rozegrał przyzwoite w sumie zawody, notując 33 punkty i 14 zbiórek. Problemy ze skutecznością jednak były. Grek trafił tylko 1/8 rzutów za trzy (a wtórowali mu Lopez 1/5, oraz Holiday 1/4), oraz 4/9 z linii rzutów wolnych. Giannis bije kolejne rekordy w długości oddawanych rzutów osobistych – znów przekroczył dozwolony czas:
Duet Durant & Irving ostatecznie znów zrobił swoje, zdobywając kolejno 30 i 22 punktu. Zabrakło pomocy – poza wspomnianą dwójką i Brucem Brownem (16 pkt), nikt nie przekroczył nawet granicy 5 oczek. Bucks starają się jednak powstrzymać także liderów i po to w pierwszym składzie gra w tej serii PJ Tucker, który dziś miał najlepszy plus/minus w zespole, na poziomie +10, mimo zdobycia okrągłego 0 punktów. Jego zadaniem jest jednak powstrzymanie KD wszelkimi sposobami. Doprowadziło to do eskalacji:
No i co tu dużo mówić – kibice Bucks nie przepadają za Durantem:
Clippers po raz kolejny nie znaleźli odpowiedzi na Donovana Mitchella. Czy wciąż jeszcze dochodzą po siebie po wymagającej serii z Luką Donciciem? Być może, ale czas się ogarnąć, bo po raz kolejny zaczęli od bilansu 0-2, z którego powrót nie będzie prosty, jeśli Mitchell dalej będzie tak grał. Dziś jego łupem padło 37 punktów:
Liderem CLippers był dziś Reggie Jackson z dorobkiem 29 punktów; dobre spotkanie zagrał też Paul George, notując 27 punktów, 10 zbiórek i 6 asyst. Kawhi tym razem trochę w cieniu – 21 oczek, 10 zbiórek, ale także momenty, w których przypominał, że jest Panem Koszykarzem:
Przez cały mecz Leonard musiał mierzyć się jednak z agresywnie broniącym go Bojanem Bogdanoviciem, który – ku drobnemu zaskoczeniu – spisał się w tym doskonale. W czwartej kwarcie, broniąc na całym boisku, ograniczył Leonarda do zaledwie 1/4 trafień z gry.
„Obrona Bojana była doskonała. Wziął tę rolę na siebie, podjął wyzwanie. Żartowaliśmy sobie z nim w szatni, że 'hej, płacą ci za rzucanie!”
– Donovan Mitchell
„To, co zrobił dziś Bojan, przeszło trochę niezauważone. To, co zrobił, to uosobienie wojownika.”
– Quin Snyder
No i właśnie w tym rzecz – w przeciwieństwie do Luki Doncicia, Donovan Mitchell nie gra sam. Świetny mecz, pełen przewózki, zaliczył też Joe Ingles. Sympatyczny Australijczyk zdobył 19 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty i uzyskał zdecydowanie najlepszy plus/minus w meczu, na poziomie +21 (!). Trzy z jego punktów wyglądały tak:
Koniec końców nie przez cały czas Jazz czuli się pewnie. Wynik to jedno, ale w końcowej fazie meczu doszło do nieprzyjemnego zderzenia, które wyglądało, jakby mogło się skończyć urazem Mitchella. Na szczęście nic się nie stało, ale czy Paul George specjalnie podstawił mu nogę? Sami oceńcie: