Bójka Turnera z Gobertem, Clippers są w gazie, Sixers cierpią bez Embiida
TOR – PHI – 115:109
IND – UTA – 111:100
MIA – LAC – 109:112
Toronto Raptors wygrali z Sixers, dla których nie zagrał po raz kolejny Joel Embiid. W tym wyrównanym co by nie było spotkaniu, jeszcze na pół minuty przed końcem różnica wynosiła 1 punkt. Sprawę zamknął jednak Fred VanVleet, trafiając z dystansu rzut, który mocno skomplikował ich rywalom sprawę:
Fred VanVleet, oprócz kluczowej trójki, był najlepszym strzelcem Raptors na przestrzeni całego spotkania. Zapisał on na swoim koncie 32 punkty, 6 zbiórek, 7 asyst, trafiając 6/11 rzutów z dystansu:
Choć nieobecny był Joel Embiid, do gry wrócili Seth Curry i Tobias Harris. Harris po dłuższej przerwie zaprezentował się przeciętnie, w drodze po 19 punktów trafiając tylko 1/6 oddanych trójek. Seth Curry zanotował 15 punktów, w jednej z akcji ucząc OG Anunoby’ego nowego układu tancznego:
Najlepszym strzelcem Sixers był jednak kolejny już raz Tyrese Maxey, zdobywając 33 punkty, 4 zbiórki i 5 asyst, przy dobrej skuteczności 12/19 z gry:
Kolejny mecz wygrali Clippers – to już ich szóste z rzędu zwycięstwo, dzięki któremu znajdują się już w pierwszej szóstce konferencji zachodniej. Ich ofiarą padli tym razem Miami Heat, którzy wyszli na parkiet bez Jimmy’ego Butlera, który ma jakieś pomniejsze problemy z kostką. Mimo nieobecności lidera, dobrze weszli w mecz, pierwszą kwartę wygrywając aż 40:25. Aż 19 ze swoich 30 punktów w pierwszej kwarcie zdobył Bam Adebayo:
Mecz się jednak obrócił i lejce przejęli jednak Clippers. Najlepszym strzelcem w wygranej ekipie okazał się oczywiście Paul George, notując 27 punktów, 4 zbiórki, 5 asyst i 3 przechwyty. Swoje 22 punkty dorzucił dobrze ostatnio dysponowany Reggie Jackson, a 21 oczek dodał też Eric Bledsoe:
Miami Heat walczyli o zwycięstwo do samego końca. W ostatnim posiadaniu mieli szansę znaleźć sobie rzut za trzy punkty, który dałby im dogrywkę. Nicolas Batum był jednak bezwzględny dla rywali:
Indiana Pacers dośc łatwo poradzili sobie z Utah Jazz, co nie oznacza, że zabrakło emocji. W pewnym momencie doszło do zapaśniczego starcia pomiędzy Mylesem Turnerem, a Rudym Gobertem.
Pacers udało się, pomimo słabego meczu Domantasa Sabonisa na 6 punktów i 2/10 z gry. Swoje zrobił za to Malcolm Brogdon, notując linijkę 30 punktów, 9 zbiórek i 4 asyst:
Imponujący był też występ z ławki TJ McConnella, który przy swoich 185 cm wzrostu, zanotował nie tylko 21 punktów i 5 asyst, ale też 8 zbiórek, z czego 5 w ofensywie: