Ben Simmons podważa defensywne zdolności Rudy’ego Goberta
Ben Simmons nie należy do zawodników, którzy gryzą się w język. Jeśli rozgrywający Sixers ma coś do powiedzenia, dzieli się tym niezależnie od tego, jak wpłynie to na jego postrzeganie. Tym razem gwiazdor Philly postanowił odnieść się nieco do trwającego wyścigu o statuetkę Obrońcy Roku, w której jego głównym rywalem będzie Rudy Gobert.
Simmons dostrzega pewne wyraźne mankamenty w grze obronnej środkowego Utah:
„Jest świetny w pomalowanym, ale nie potrafi bronić przeciwko każdemu. Krył mnie w Utah i zdobyłem 42 punkty, a podobno nie jestem w tym najlepszy. Jak widzisz zatem, jest jak jest.”
Ben Simmons
Fakt, Simmons zdobył w tym sezonie 42 punkty w przegranym meczu przeciwko Utah Jazz. Nie wyglądało to jednak tak, że Ben torturował Rudy’ego Goberta przez cały mecz. W bezpośrednim starciu Simmons trafił 2/6 rzutów przeciw Gobertowi co dało mu 7 pkt (dzięki rzutom osobistym). Te 4 niecelne próby to głównie rzuty hakiem, na których jakość Rudy miał wpływ.
Prawdą pozostaje fakt, że Gobert nie radzi sobie tak dobrze, kiedy musi wychodzić wyżej (choć absolutnie nie jest w tym taki słaby, jak twierdzą niektórzy). W tym bez wątpienia mocno ustępuje Simmonsowi, który radzi sobie naprawdę dobrze przeciwko praktycznie każdemu. Ten argument będzie największą bronią rozgrywającego Sixers w rywalizacji o tytuł Obrońcy Roku, która w tym sezonie zapowiada się ekscytująco.
Powyższy cytat nie jest jedyną odważną wypowiedzią gracza Sixers w ostatnim czasie. Całkiem niedawno Ben wbił także szpileczkę głównym rywalom Philly w konferencji wschodniej, czyli Brooklyn Nets:
„Idziemy po LA Lakers. To są obecni mistrzowie i trzeba ich szanować. Oczywiście na Brooklynie też zebrali sporo talentu, ale na koniec dnia jest tylko jedna piłka w grze, poza tym trzeba też grać w obronie.”
Ben Simmons
Odważna deklaracja, aczkolwiek chcąc wygrać mistrzowski pierścień w NBA, nierzadko musisz być aż nadto pewny siebie. Dzisiaj Sixers ze spokojem ograli Nets, a Ben zapisał na swoje konto 17 pkt i 9 ast. Trzeba jednak pamiętać, że Broklyn grał w wyraźnym osłabieniu, bez Duranta, Hardena, Johnsona, Griffina, czy Aldridge’a: