Atletyzm robi różnicę – wnioski po Anwil – Dnipro
Ongenda skacze po głowach
D.J. Funderburk i Nick Ongenda zdobyli w środę w sumie 35 punktów, trafiając przy tym 16 rzutów z 20 prób. BC Dnipro, nie mające w składzie Amerykanów, nie było w stanie w żaden sposób odpowiedzieć na atletyzm gospodarzy, którego ucieleśnieniem była właśnie wspomniana dwójka.
Funderburk z wielką łatwością zdobywał punkty – mijał rywali, kończył nad ich rękoma, był niesamowicie przytomny i gotowy na otrzymanie podania. Amerykanin ma sporą lekkość jeśli chodzi o wykańczanie akcji blisko obręczy. Do Ongendy z kolei raz zarazem leciały piłki nad kosz, by ten swoim zasięgiem mógł efektownie skończyć alley oopa. Środkowy Anwilu pokazał się także w kontrze, co na pewno może cieszyć i sztab klubu z Włocławka (bieganie!) i kibiców Anwilu.
Ongenda, wobec którego w ostatnich tygodniach było trochę wątpliwości, głównie z uwagi na jego fizyczność i dopiero poznawanie europejskiej koszykówki, mógł w środę „się wyszaleć” i złapać nieco pewności siebie. Ponad 31 minut otrzymał w tym meczu od trenera Ernaka, co powinno napędzić go do kolejnych postępów. Nick to dopiero materiał na dobrego koszykarza, musi się wiele nauczyć, jak chociażby tego, żeby nie skakać do każdego zwodu. Takie mecze więc, to zastrzyk energii, pewności siebie i motywacji.
Głębia składu
W spotkaniu z Dnipro nie wystąpili Emmanuel Akot i Karol Gruszecki. Czy jednak w jakikolwiek sposób było to widoczne, że Anwilowi tego dnia brakowało dwóch koszykarzy? Absolutnie nie. Jeśli chodzi o dobór graczy we Włocławku tego lata można dyskutować, szukać plusów i minusów, ale niezaprzeczalne jest to, że Bronisław Wawrzyńczuk razem z trenerem Ernakiem zbudowali skład bardzo szeroki i wszechstronny.
Anwil ma niesamowitą głębie, wielki ofensywny potencjał, który został już zaprezentowany w dwóch pierwszych meczach tego sezonu. Jasne, można powiedzieć, że rywale byli zupełnie z innej półki – pewnie tak, ale z roli faworyta także trzeba potrafić się wywiązać. Wystarczy przypomnieć sobie, jak wielką czkawką odbija się Anwilowi wpadka w Szkocji w poprzednim sezonie.
Łazarski wykorzystuje szansę
Skrócenie rotacji o Gruszeckiego i Akota sprawiło także, że szansę gry w większym wymiarze czasowym dostał Bartosz Łazarski. 17-latek wypadł bardzo dobrze – wręcz można zaryzykować stwierdzenie, że niczym nie odstawał od seniorów, którymi był otoczony. W 19 minut zdobył 9 punktów, zebrał 2 piłki i rozdał aż 6 asyst (to tyle samo co Kamil Łączyński i jednocześnie najwięcej w całym Anwilu).
Trener Selcuk Ernak już w sparingach pokazywał, że nie ma oporów przed dawaniem szansy Łazarskiemu. Turek także w swoich przedsezonowych wypowiedziach podkreślał, że w przeszłości udawało mu się wprowadzać młodzież do swoich zespołów. Wygląda na to, że Bartosz może w Anwilu rzeczywiście grać, choć oczywiście nadal jest dopiero dwunasty w kolejce po minuty. Niemniej jednak Ernak choć mógł w meczu z Dnipro okroić rotację do 9 graczy, nie zrobił tego, tylko wrzucił w duże minuty Łazarskiego. Sezon jest długi i kontuzje się zdarzają – Bartosz musi być gotowy..
.. i wydaje się, że jest! To, co od razu rzuca się w oczy w grze tego 17-latka to kontrola piłki. On nie boi się kozłować, nie boi się zagrać 1 na 1, trochę zaryzykować. Odwaga to klucz i Bartosz zdaje się ją mieć. Zresztą sami zobaczcie na jedną z jego akcji poniżej. Fizycznie także już teraz nie odstaje od poziomu PLK, a rozumienie gry z każdym kolejnym treningiem i meczem powinno iść w górę. Mały znak zapytania można postawić przy jego rzucie – ciężko jeszcze określić, czy to będzie w niedalekiej przyszłości jego atutem, czy bolączka. Niemniej jednak z takich występów polskich nastolatków na arenie międzynarodowej, bez względu na klasę przeciwnika, powinniśmy się cieszyć.