Arkadiusz Miłoszewski: Przeprowadziliśmy złe transfery

Arkadiusz Miłoszewski: Przeprowadziliśmy złe transfery

Arkadiusz Miłoszewski: Przeprowadziliśmy złe transfery
Miłoszewski / foto: Krzysztof Cichomski/King

Bilans Kinga w Lidze Mistrzów to 0:6. Czemu tak się stało?

Wracamy do budowy zespołu. Po prostu źle to zrobiliśmy. Powtarzam to wszędzie – ja się do tego przyznaję. Złe transfery przeprowadziliśmy. Nawet bardzo złe.

Zorientowaliśmy się tak naprawdę na początku sezonu, że to nie zadziała. Do tych złych transferów doszła nam kontuzja podstawowego zawodnika. Wszystko zaczęło nam przeciekać przez palce. Nie możesz od razu wymienić trzech czy czterech zawodników. Wymieniamy ich sukcesywnie, jeden po drugim.

Zawodnik odszedł – znaleźliśmy zastępcę. Drugi odszedł – znaleźliśmy zastępcę. Trzeci był w trakcie, ale okazało się, że nie znajdziemy kogoś odpowiedniego na rynku za te pieniądze. Rynek jest bardzo ograniczony. Można powiedzieć, że dalej jesteśmy w trakcie restrukturyzacji, próbując uratować sezon. To był klucz.

Lepsze jest wrogiem dobrego. Wie Pan co, popełniłem ten błąd. Weźmy za przykład Zaca Cuthbertsona. Uważałem, że temat z tym zawodnikiem się już wypalił. Teraz tego żałuję, ale tego nie zmienię. Mieliśmy Averego Woodsona, myśleliśmy, że znajdziemy kogoś lepszego. Może znaleźliśmy kogoś podobnego, ale naszą siłą w ostatnich latach była chemia w zespole. Takie wzajemne wspieranie się i zadowolenie z przychodzenia na treningi.

Co do bilansu w Lidze Mistrzów.. Wstyd. Szczerze, wstydzę się tego, że tak wystąpiliśmy, że tak reprezentowaliśmy Polskę, bo aż tak źle nie jest. Nie jest kolorowo, ale aż tak źle nie jest.

Właściwie każdy zespół, nie tylko King, ale każdy, mógł się lepiej pokazać w pucharach i rozczarował. Powstaje pytanie – może my się nie powinniśmy pchać na ten poziom, na poziom BCL? Czy trener czuje, że to rzeczywiście jest miejsce, gdzie my powinniśmy być? Czy może jednak za dużo wymagamy, może powinniśmy zrobić krok w tył?

Nie, ja uważam, że powinniśmy. Wyobraźmy sobie, czy Trefl Sopot, grając w BCL, bo tak naprawdę to było dla nich miejsce, czy by zrobił coś więcej? Myślę, że tak. Myślę, że Trefl mógłby być na to przygotowany. Natomiast oni poszli bardziej ambitnie. Myślę, że wiele zależy od losowań, od przygotowania. Trefl zachował cały trzon zespołu, zmiany nie były duże, bo i polski skład, i obcokrajowcy zostali. Ja myślę, że oni mogliby coś powalczyć.

Więc jak najbardziej uważam, że mistrz Polski, jeżeli nie będzie miał wyboru, bo Trefl taki wybór miał, Śląsk wcześniej też miał taki wybór, to jak najbardziej powinnien grać w Lidze Mistrzów. Czy wicemistrz, czy brązowy medalista – to już sprawa dyskusji. Natomiast jak się nadarza taka okazja, ja uważam, że trzeba próbować najwyższych celów. Być może spadnie się z tego konia z dużym bólem, bo z wysokiego. Natomiast myślę, że to nie jest aż tak straszne. Teraz wszyscy mogą zarzucić: „To trzeba było coś wygrać”. No, trzeba było. (…)

Mamy już dwuletnie doświadczenie teraz z BCL i naprawdę można powalczyć. Można zrobić ciekawy skład, fajne zespoły poznać w trakcie. Nam się nie udało w tym roku. W tamtym też, oczywiście, ale w tamtym roku na pewno dużo lepiej wyglądaliśmy niż w tym.

Na ostatniej konferencji prasowej mówił trener, że przyznaje Pan swojemu zespołowi mały minus za tę pierwszą rundę. Jaki jest cel zatem po tej pierwszej rundzie na ten sezon, jeśli chodzi o Kinga? No i generalnie organizacja – gdzie ona by chciała być? Czy ona rzeczywiście chciałaby być eksportowym klubem Polskiej Ligi Koszykówki, czy może jeszcze nie do końca? Ważniejsze jest polskie podwórko? Jak trener to czuje?

Zacznę od tego, że oczywiście powiedziałem o tym i przyznaję się do tego, że na lekki minus, bo myślę, że w niektórych meczach mogliśmy powalczyć naprawdę lepiej. Ten wynik mógłby być dla nas dużo korzystniejszy. Powiem też o terminarzu – pięć meczów rozegraliśmy u siebie, dziesięć na wyjeździe. Teraz będzie odwrotnie. Mam nadzieję, że będzie lepiej.

Gdzie by King chciał być? Ja myślę, że chcemy być czołówką Polskiej Ligi Koszykówki, cały czas walczyć o to, żeby nie schodzić teraz poniżej jakiegoś poziomu. Czekał na to cały Szczecin i tutaj włodarze klubu na to, żeby dojść kiedykolwiek do tej czwórki. Cały czas był to zespół play-offowy, solidny, ale nigdy nie było tak, żeby gdzieś to przełamali. Poszło i nie chcemy teraz z tego wypaść – to jest nasz cel.

Co do europejskich pucharów – uważam, że powinniśmy próbować. Jak tylko będzie okazja, oczywiście, bo to zależy od wyniku w PLK, ale cały czas próbować, żeby była taka chęć rewanżu sportowego, żeby pokazać, że nie wyszło, ale będziemy się starali kiedyś wrócić, czy do BCL, czy pierwszy raz zagrać w FIBA Europe Cupie, ale pokazać, że tak źle z nami nie jest.

Całej rozmowy z trenerem Arkadiuszem Miłoszewskim możesz wysłuchać na kanale Basket w Liczbach: