3 ekipy chętne pozyskać kontrakt Westbrooka… Jaki mają w tym cel?
Transfer Duranta, transfer Mitchella, transfer Irvinga… Cały czas czekamy na jakieś transfery, cały czas dostajemy kolejne doniesienia o potencjalnych negocjacjach – choć na tym etapie są to doniesienia szczątkowe. Trochę zapomnieliśmy jednak o jeszcze jednym ananasie, którego transfer spodziewaliśmy się zobaczyć. Mowa o Russellu Westbrooku, który po kiepskim sezonie w Lakers, okraszony wyraźną niechęcią ze strony kibiców, nie widzi siebie już chyba w złocie i purpurze. Ostatecznie Westbrook i LeBron James, będąc na tym samym meczu Ligi Letniej w roli kibiców, nawet się ze sobą nie przywitali i relacje wydają się dość chłodne. Jeziorowcy na pewno chętnie pozbyliby się kontraktu Westbrooka.
Problem polega na tym, że Russell Westbrook na tym etapie kariery nie jest już tak dobrym graczem jak kiedyś, ani tak dobrym graczem, jak w swojej głowie, a zarabia 47 milionów dolarów za sezon. Więcej niż LeBron. W całej lidze tylko dwóch graczy zarobi w przyszłym sezonie więcej (zgadniesz którzy bez sprawdzania w Google?). Mimo wszystko przewijają się drużyny chętne, by o transferze Westbrooka z Lakers negocjować. Co więcej, w przypadku niektórych z nich ma to jak najbardziej sens.
Wszystkie dotychczasowe doniesienia sugerują, że z Lakers o wymianie Russella Westbrooka rozmawiały trzy zespoły – Indiana Pacers, Utah Jazz oraz New York Knicks. O tym, dlaczego taki transfer mógłby mieć dla Pacers sens, pisałem trochę tutaj:
Powody, dla których pozyskanie takiej umowy przez Jazz miałoby sens, są bardzo zbliżone do tych przytoczonych w przypadku Pacers. Kontrakt Westbrooka jest nieziemsko wysoki, ale potrwa tylko do końca przyszłego sezonu. Po rozgrywkach 2022/23 jego całe 47 milionów dolarów schodzi z salary, a po nich zostaje pustka… Pustka, którą można dobrze zagospodarować.
Załóżmy, jak to się nam chyba wszystkim wydawało po oddaniu Rudy’ego Goberta za ocean picków, że Utah Jazz zamierzają się gruntownie przebudować. W tej chwili mają Donovana Mitchella na długiej umowie, kilku dobrych zadaniowców po kilkanaście milionów dolarów i niewiele finansowej przestrzeni, żeby dokonać w najbliższej przyszłości jakichś poważnych wzmocnień. No więc wyobraźmy sobie sytuację, w której Jazz postanawiają oddać Mitchella za Westbrooka i jakieś picki – na przykład w takim układzie:
Dodajmy do tego z dwa wybory w drafcie – prawo do wymiany pierwszorundowego picku z Pelicans w 2023 i pierwszorundowy pick w 2025 – dla przykładu. W tym przypadku zwalniają Westbrooka, grają jeden sezon na kilkanaście zwycięstw i za rok mają wysokie picki w drafcie i mnóstwo miejsca w salary na podpisywanie nowych graczy. Idealny nowy początek. No i Westbrook zadowolony, bo swoje 47 milionów dostanie, a za miimum podpisze z zespołem, w którym chce grać, a który chce jego. Scenariusz idealny.
Zapytasz: Ale chwileczkę – w gronie zainteresowanych byli jeszcze New York Knicks, jaki sens wymiana po Russella Westbrooka miałaby dla nich? Odpowiedź jest prosta i zakładam, że spora część z Was podziela moje zdanie:
Nie mam pojęcia.