Nuggets awansują po błędzie Aldridge’a, 45 punktów Kawhi Leonarda!

Nuggets awansują po błędzie Aldridge’a, 45 punktów Kawhi Leonarda!

No i jak Spurs mogli tak schrzanić końcówkę?! Niewiarygodne rzeczy się działy, ale finalnie to Nuggets awansują do drugiej rundy, a w międzyczasie Raptors przekonująco wygrywają z Sixers pierwszy mecz.


Sixers – Raptors – 95:108 (0-1)
Spurs – Nuggets – 86:90 (3-4)


To były emocje, jakie powinny rządzić siódmym meczem w serii – gra toczyła się do samego końca, a końcówkę oglądać można było z obgryzanymi z nerwów paznokciami. Choć oczywiście nie polecamy, bo to niehigieniczne i niezdrowe dla paznokci. Siódme starcie Spurs z Nuggets to bardzo ciekawy przypadek meczu, w którym jedna z ekip ani na moment nie objęła prowadzenia, a mimo wszystko nie było jednostronnie. Denver już w pierwszej kwarcie wypracowało sobie przewagę różnicą około 10 punktów, którą niemal przez cały mecz utrzymywało. Dopiero w ostatniej części spotkania Spurs przystąpili do odrabiania strat – czwartą kwartę wygrali 25:18, a w ostatniej minucie mieli okazję na odwrócenie losów serii. Na 52 sekundy przed końcem, Bryn Forbes uskutecznił wsad, po którym San Antonio zbliżyli się na dwa punkty – na zegarze widniał wynik 86:88.

W kolejnej akcji jednak Nuggets podnieśli prowadzenie znowu na więcej niż jedno posiadanie różnicy – Jamal Murray trafił floatera po podaniu Jokicia na 36 sekund przed końcową syreną. Piłka w rękach Spurs a do końca już niewiele czasu.

DeMar DeRozan nie zamierzał dogrywać akcji do końca i – całkiem słusznie – szybko poszedł po layup, którego jednak nie trafił. Został zablokowany przez Torrey’a Craiga, Nikola Jokic zebrał piłkę i wtedy stało się coś, co zadziwiło cały koszykarski świat. A właściwie nie stało się to, co się powinno stać w takiej sytuacji. Otóż Nuggets rozegrali sobie spokojnie 20 sekund akcji, zakończonej rzutem (niecelnym) z dystansu Jamala Murray’a, podczas gdy zawodnicy Spurs nie próbowali nawet faulować. Siódmy mecz serii, walka o awans, kilka punktów straty – najważniejszy moment w sezonie dla tego zespołu. Żaden z zawodników nie próbował faulować.

Przy linii bocznej widać trenera Gregga Popovicha, który krzyczy na LaMarcusa Aldridge’a, by ten sfaulował dzierżącego piłkę Nikolę Jokicia. Nie słyszał? Na to wygląda. Dokładnie to powiedział sam Aldridge na konferencji:

„Nie słyszałem go… przegapiłem to, to tyle.”

Nie żaden z młodzików, ale jeden z najbardziej doświadczonych graczy w rotacji San Antonio, jeden z liderów popełnia tak ogromny błąd. Błąd który nie wynika bezpośrednio z koszykarskiej techniki – nie spudłował rzutu, nie przegrał walki o zbiórkę – popełnił błąd wynikający z czegoś, co trudno jednoznacznie określić. Stres? Brak zaangażowania? Rozkojarzenie? Jak zwał tak zwał – San Antonio może mieć pretensje do swojego zawodnika. Nawet gdyby Jokic trafił swoje wolne i i tak nie udałoby się wygrać, to fakt, że nie spróbowali, jest chyba jeszcze boleśniejszy dla kibica.

Liderzy Spurs generalnie nie mają za sobą udanego wieczoru. Aldridge w całym meczu uzbierał 16 punktów, 11 zbiórek, 4 asysty i 3 bloki, ale trafił tylko 6/16 rzutów z gry i nie radził sobie w obronie przeciwko Jokicowi, co odbiło się na jego wskaźniku plus/minus na poziomie -13, czyli najgorszym w drużynie. Niespecjalnie zadowolony z siebie może być też DeMar DeRozan, który 19 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst opłacił skutecznością 7/21 z gry. Blisko zostania bohaterem był natomiast Bryn Forbes, który także zdobył 19 punktów, ale trafił 7/11 rzutów z gry, w tym 3/4 za trzy, zdobywając pięć ostatnich punktów SAS, które dały w ogóle szanse na walkę o zwycięstwo (którą Aldridge zaprzepaścił). Najlepszym strzelcem Spurs był w tym meczu wchodzący z ławki Rudy Gay, który uzbierał 21 oczek.

Bohaterem Nuggets był głównie Nikola Jokic – zdobył on triple double, składające się z 21 punktów, 15 zbiórek i 10 asyst. Jest to jego drugie triple double w playoffach, ale pierwsze zdobyte bez popełnienia żadnej straty. Joker jest dopiero szóstym graczem w historii, który tego dokonał, a pierwszym graczem podkoszowym.

źródło:YouTube/NBA

Reszta zespołu też zagrała jednak dobrze. Najlepszym strzelcem okazał się Jamal Murray, który zdobył 23 punkty, 5 zbiórek i 4 asysty, trafiając 9/19 rzutów z gry. Skuteczność jednak nie była w tym meczu tematem przewodnim, także po stronie zwycięzców. Nuggets trafili prawie 40% swoich rzutów, przy tylko 36% trafień Spurs. Kiedy jednak przychodzi do rzutów z dystansu, robi się ciekawiej – San Antonio trafiło słabe 26% trójek (6/23), ale Nuggets przeszli samych siebie – trafili 10% trójek, sumarycznie dwie trójki. Trafili 2 rzuty zza łuku, przy 20 oddanych. Wygrali jednak głównie pod koszem – zebrali więcej piłek (53:45), trafiali więcej rzutów spod obręczy, a ich podkoszowa defensywa oparta na Paulu Millsapie (który po cichu rozegrał dobrą serię), była po prostu skuteczniejsza.


Jeszcze przed ostatnim meczem pierwszej rundy, rozegrany został pierwszy mecz drugiej rundy, czyli starcie Raptors z Sixers – początek potencjalnie najciekawszej serii w półfinałach. Zwycięstwo padło łupem gospodarzy z Kanady i było stosunkowo… Łatwe. Raptors prowadzili przez praktycznie całe spotkanie, momentami jedynie pozwalając się Sixers zbliżyć do stanu remisowego. Swój zespół na prowadzeniu utrzymywał jednak przede wszystkim Kawhi Leonard, którego dyspozycja strzelecka w tym meczu była nieprawdopodobna. Trafił 16/23 rzuty z gry, zdobywając 45 punktów i 11 zbiórek.

źródło:YouTube/NBA

Drugim strzelcem w zespole był Pascal Siakam z dorobkiem 29 punktów i 7 zbiórek, a to przy bardzo dobrej skuteczności 12/15 z gry. Żaden z pozostałych graczy Raptors nie osiągnął dwucyfrowej liczby punktów, ale nie było takiej potrzeby. Przy tak dobrze działających dwóch punktujących, reszcie zespołu przypadło zadanie utrzymania defensywnej dyscypliny. To zadanie zostało spełnione na 5+.

Na pierwszy rzut oka Sixers wygrali starcie pod koszami – zebrali więcej piłek (47:40), a przeciwnikom pozwolili na tylko 2 ofensywne deski, przy czym sami wywalczyli aż 13. Nie przełożyło się to jednak na punkty – przy podobnej skuteczności i ilości oddanych trójek, procent trafionych rzutów bliżej kosza przemawia zdecydowanie na korzyść Raptors – przy prawie 52% celnych rzutów Toronto, 39% Sixers wygląda marnie. Joel Embiid zatrzymał się na 16 punktach i 8 zbiórkach, przy zaledwie 5/18 trafionych rzutach z gry. Niech znamienny będzie fakt, że to Marc Gasol pomimo biednej linijki 8 punktów, 2 zbiórek i 4 asyst, zakończył mecz z najwyższym w zespole wskaźnikiem plus/minus na poziomie +29.

https://youtu.be/5HR4ic7ggXw?t=35

źródło:YouTube/FreeDawkins

Najlepszy strzelec zespołu, JJ Redick, trafił co prawda bardzo dobre 5/12 rzutów z dystansu i niezłe 6/13 z gry, ale już na przykład 14 punktów, 15 zbiórek i 6 asyst Harrisa okupione zostało skutecznością 6/17 i 5 stratami. Kolejne 10 punktów i 5 asyst Butlera padło przy zaledwie 4/12 celnych rzutach. Jonah Bolden i Furkan Korkmaz wnieśli z ławki 2/12 trafionych rzutów. Zatrzymali się jako zespół na defensywie Raptors i będą musieli coś wymyślić, jeśli będą chcieli powalczyć w tej serii.