James Harden najlepszym strzelcem dystansowym w historii?

James Harden najlepszym strzelcem dystansowym w historii?

Stephen Curry prędzej czy później pobije rekord trafionych trójek Raya Allena, stając się najlepszym strzelcem dystansowym w historii ligi. Jego panowanie jednak może trwać zaskakująco krótko, bo chrapkę na ten tytuł ma także James Harden.

Kiedy myślimy o najlepszych strzelcach zza łuku w historii NBA od razu pojawiają się nam przed oczami sylwetki Stephena Curry’ego, Raya Allena, Reggiego Millera, trochę rzadziej w tej kategorii wymienia się również Klaya Thompsona czy Kyle’a Korvera. Tymczasem wszystkich tych snajperów pogodzić może ktoś jeszcze inny, ktoś kto znacznie rzadziej wymieniany jest w gronie najwybitniejszych tej kategorii. Jest to James Harden.

Tak tak, to nie pomyłka. Zanim jednak przejdziemy dalej, chciałbym wyjaśnić jedną kwestię. James Harden ma realną szansę na trafienie największej ilości trójek w historii ligi. Nie jest to równoznaczne z tym, że jest lepszym strzelcem niż Curry, czy Allen, co dobrze odzwierciedla mocno średnia skuteczność na jakiej gra lider Rakiet. Szansa na rekord Brody jest wynikiem zmian w sposobie gry w NBA i stylu Houston Rockets wykorzystującym trójki w ekstremalnie dużym stopniu. Nie jest on prawdziwym snajperem, a relatywnie słaba celność znacząco sabotuje jego szanse w dyskusji o najlepszych shooterach w historii.

Niemniej jednak James zasługuje na olbrzymi szacunek, a jego rzut z odskoku jest prawdziwą bronią masowego rażenia na boiskach koszykarskich. Bronią, za pomocą której może pobić rekord, który wydawał się w naszej świadomości być wręcz przeznaczony Stephenowi Curry’emu.

Źródło: Youtube.com/Heat Check

Statystyki

Pierwszy rzut oka na statystyki powoduje, iż takie słowa brzmią jednak jak absolutna abstrakcja.

Stephen Curry: 3,6 celnych trójek w meczu na 43,5% skuteczności w karierze

James Harden: 2,8 celnych trójek na 36,3% skuteczności w karierze

Przyjrzyjmy się zatem uważniej, gdyż ilość trafianych trójek w ostatnich latach kariery Hardena wzrosła niesamowicie. Wiąże się to również z mniej chlubnym rekordem podejmowanych prób. Już w zeszłym roku James miał ponad 1000 oddanych rzutów zza łuku, będąc pierwszym graczem w historii, który przekroczył tę granicę. Dla porównania, Curry w 2016 roku oddał „tylko” 886 prób. W ostatnich dwóch sezonach jednak to Broda przewodził lidze w liczbie celnych trójek, nie Steph. W zeszłych rozgrywkach, absolutnie genialnych w wykonaniu Hardena, trafił on 378 rzutów zza łuku. Nagle rekord 402 trójek Curry’ego, który wydawał się być z kosmosu, stał się realny do pobicia. 24 trójki to 4/5 spotkań różnicy. Akurat w 4 meczach James nie zagrał w sezonie 18/19. Kto wie, czy rozgrywając wszystkie 82 mecze nie przebiłby Curry’ego? Na pewno miałby szansę. W obecnych rozgrywkach Brodacz zwolnił, lecz bardzo niewiele, będąc na kursie około 350 celnych trójek.

Jak to wygląda w klasyfikacji wszech czasów? Na ten moment Stephen ma przewagę zaledwie 199 celnych trójek nad Jamesem. To nie jest nawet jeden pełny sezon gry. Warto zaznaczyć, iż chociaż obaj panowie rozpoczęli karierę w tym samym roku, to Harden jest rok młodszy od Curry’ego. I zdecydowanie bardziej zdrowszy.

Zdrowie

Zdrowie to absolutnie kluczowy element tego dosyć niespodziewanego wyścigu. Jeśli Steph uniknie poważniejszych urazów przez resztę swojej kariery rekord trafionych trójek powinien bezpiecznie trafić do niego. Jednak jak wszyscy wiemy, do tej pory różnie z tym bywało. Najpierw powracające kontuzje kostek, a w ostatnich latach także inne urazy mocno ograniczały Curry’ego (sezon 2017/18 to 51 spotkań, 18/19 – 69, a w tym zaledwie 5). Jak będzie dalej? Nie sposób przewidzieć. Spora liczba urazów, szczególnie tych poważnych zawsze zostawia ślady. Kolejne kontuzje mogą nie tylko pozbawić Stepha kilku czy kilkunastu spotkań na sezon, ale zmusić go do wcześniejszego zawieszenia butów na kołku.

Z drugiej strony Harden to prawdziwy gladiator. Rzadko zwraca się na to uwagę, ale Brodacz będąc jedną z największych (i najbardziej eksploatowanych przez drużynę) gwiazd ligi praktycznie nie bierze wolnego. Pomimo tego, wszelkie poważniejsze kontuzje omijają go szerokim łukiem. Tylko raz, jeszcze w czasach OKC rozegrał mniej niż 70 meczów w sezonie. Ile razy słyszeliśmy o tak popularnym obecnie load-managemencie w przypadku Hardena? No właśnie.

Oczywiście stanu zdrowia nie da się przewidzieć – najlepszym przykładem niech będzie kolega z drużyny Jamesa, Russell Westbrook. Russ przez pierwsze 5 sezonów NBA grał w każdym meczu. Następnie, po zderzeniu z Patrickiem Beverleyem przeszedł 3 operacje w ciągu jednego roku, dodając kolejne 3 w następnych latach. Jeśli jednak Brodę ominą takie problemy (miejmy taką nadzieję), to w połączeniu z wiekiem i lepszymi warunkami fizycznymi od Stepha, Harden będzie miał powody do optymizmu w kontekście rekordu.

Źródło: Youtube.com/DownToBuck

Adaptacja

Drugi, niezmiernie ważny element, to adaptacja do nadchodzącej niedługo, nowej rzeczywistości. Jak obaj gracze się zestarzeją? Od kilku lat obaj są czołowymi gwiazdami ligi, lecz jak zaadaptują się do zmęczonych nóg, wolniejszego pierwszego kroku i coraz bardziej dającej się we znaki obronie?

W przypadku Curry’ego chyba nikt nie ma wątpliwości, że Steph nie będzie miał problemu z mniejszą rolą w ataku drużyny. Potrafił to akceptować u szczytu kariery, zatem i na ostatniej prostej nie powinniśmy się spodziewać czegoś przeciwnego. Kiedy nadejdzie czas, zrobi miejsce młodszym i zejdzie na drugi plan, z miejsca stając się przy okazji najgroźniejszym role-playerem w lidze. Curry pełniący rolę Kyle’a Korvera? Wiele zależy od partnerów, ale przy takim scenariuszu sezon na poziomie 50/50/90 będzie w jego zasięgu. Stephen jako spot-up shooter będzie groźny tak długo, jak długo zechce (i będzie w stanie) biegać po parkiecie NBA.

W przypadku Hardena mogą się już pojawić pewne wątpliwości. Brodacz od przejścia do Houston jest alfą i omegą ataku tej drużyny. Jak poradzi sobie, kiedy ojciec czas zacznie doganiać i jego? Czy James zadowoli się rolą zadaniowca i strzelca? Czy usilnie będzie grał swoje izolacje? Lider Rockets nie ma warunków jak KD, żeby rzucać nad rywalami i nigdy, nawet u szczytu kariery nie zbliżył się nawet do poziomu 40% skuteczności zza łuku. Jeśli z wiekiem nie zmieni stylu, ta skuteczność będzie tylko spadać, a wraz z nią także i wolumen oddawanych rzutów.

Do tej pory Harden niezbyt przychylnie odnosi się do wszelkich prób ograniczania jego sposobu gry i choć to jedynie moje osobiste wrażenie, nie wygląda na kogoś, kto kiedykolwiek będzie ku temu chętny. Jeśli nie chce skończyć jak swego czasu Carmelo Anthony, będzie musiał dokonywać coraz większych poświęceń. To jednak czeka go dopiero za kilka lat.  Jeśli się z tym pogodzi, możemy być świadkami bardzo ciekawego pojedynku wielkich weteranów, w którym to Brodacz może się okazać ostatecznym zwycięzcą.

Źródło: Youtube.com/GD’s Latest Highlights

Nie jest oczywiście wykluczone iż rekord wyśrubowany przez Curry’ego bądź Hardena pobije kolejne pokolenie z Trae Youngiem na czele, który już teraz podejmuje średnio 9 prób w meczu, czyli więcej niż Curry oddawał do sezonu 2014/15 włącznie. To jednak tylko melodia przyszłości. Żeby zagrozić tej dwójce potrzeba kilkunastu lat na najwyższym poziomie i na dzień dzisiejszy wydaje się, że to właśnie pomiędzy Stephenem Currym i Jamesem Hardenem rozegra się ten imponujący pojedynek.