Paul George: Mój debiut był fatalny

Paul George: Mój debiut był fatalny

Wielu zawodników w NBA ma tendencję do zawyżania swoich umiejętności, przynajmniej w publicznych wypowiedziach. Paulowi George’owi na pewno to nie grozi.

Podwajamy powitalny bonus od PZBUK – nawet 500 zł

George otworzył swój sezon wczorajszym spotkaniem Los Angeles Clippers z New Orleans Pelicans. Większość fanów była pod sporym wrażeniem jego gry. 33 punkty i 9 zbiórek na skuteczności rzędu 58% z gry i 60% zza łuku i to w zaledwie 24 minuty. Po dwóch operacjach i długiej przerwie chyba każdy byłby zadowolony z takiego startu. Każdy poza PG:

„Moim zdaniem zagrałem fatalnie. Muszę wiele poprawić, szczególnie jeśli chodzi o obronę. Czucie gry, odpowiednie tempo – wszystko to muszę odzyskać. Dla mnie to było jak pierwszy mecz preseason. Muszę wyciągnąć wiele wniosków z tego spotkania i w następnym zagrać znacznie lepiej.”

Na pierwszy rzut oka takie hasło wydaje się grubą przesadą, lub nawet sztuczną skromnością. George jednak bardzo świadomie podchodzi do sprawy i choć z całą pewnością trochę wyolbrzymia problem, to nie jest bez racji.

Skrzydłowy bowiem miał też swój niemały udział w porażce zespołu. Zanotował najwięcej strat w zespole (5), z czego aż trzy przypadły na „crunch time” w ostatnich 5 minutach gry. Ponadto w defensywie zdarzało mu się popełniać proste błędy w rotacji, które nie powinny mieć miejsca:

Źródło: Streamable.com

Na pewno może być i będzie lepiej, musi po prostu upłynąć trochę czasu. Mimo wszystko jednak, słowo „fatalny” chyba nie do końca pasuje do takiego meczu:

Źródło: Youtube.com/ESPN