14) Indiana Pacers – Koszykarski potencjał prowincji

14) Indiana Pacers – Koszykarski potencjał prowincji

PG: Malcolm Brogdon / TJ McConnell / Aaron Holiday / Naz Mitrou-Long
SG: Victor Oladipo / Jeremy Lamb / Edmond Summer
SF: TJ Warren / Justin Holiday / Doug McDermott / Brian Bowen II
PF: Domantas Sabonis / TJ Leaf / Alize Johnson
C: Myles Turner / Goga Bitadze / Amida Brimah

Indiana Pacers z sezonu na sezon staje się lepszym reprezentantem koszykówki z rynków prowincjonalnych. Sęk nie w tym, że Indianapolis to miasto nie będące – delikatnie mówiąc – centrum świata, ale w tym, że Indiana Pacers zupełnie nie są w centrum zainteresowania w NBA. Zainteresowanie Indianą Pacers jest właściwie minimalne – wręcz nieproporcjonalnie małe do ich możliwości, a rozkłada się ono przecież na tylko 15 ekip. Dlaczego więc tak mało zostaje go dla Indiany?

W minionym sezonie Pacers udało się wygrać 48 meczów, by awansować do Playoffów z piątego miejsca, ale odpaść po szybkim 0-4 przeciwko Boston Celtics. Wynik średni, teoretycznie bez większego potencjału na coś więcej. Okazuje się jednak, że mogą być w tym sezonie lepsi na kilku płaszczyznach. Na żadnej z nich w wielkim stopniu, ale sumując te małe poprawki, możemy się zaskoczyć. Spójrzmy więc na te trzy elementy, które powinny zagrać na korzyść Indiany:

Wzmocniona rotacja na obwodzie

Odejście Bojana Bogdanovicia do Jazz może trochę boleć, ale nie jest tak, że w zamian nie przyszło żadne wzmocnienie. Właściwie na każdej pozycji od 1 do 3 pojawił się zawodnik, który z powodzeniem może wyjść w pierwszym składzie. Przede wszystkim Indianie udało się podpisać kontrakt z Malcolmem Brogdonem, który już w Bucks pokazywał, że ma zadatki na podstawowego rozgrywającego. Preseason w barwach Pacers zdaje się to potwierdzać z nawiązką. Pierwsza opcją zespołu, oraz graczem który musi mieć piłkę w rękach, jest oczywiście Victor Oladipo. Również on potrzebuje jednak 'przerzutki’, partnera który może co jakiś czas odciążyć lidera, nie tylko dostarczając piłkę wysoki, ale samodzielnie zdobywając punkty. Takim właśnie dynamicznym rozgrywającym jest Brogdon i nikogo nie powinien zdziwić fakt, że pomimo miejsca w pierwszej piątce obok Oladipo, Brogdon dostanie też szansę na kierowanie rotacją rezerwowych. Przy całej sympatii do Cory’ego Josepha, Brogdon jest zawodnikiem o klasę lepszym i powinien świetnie wkomponować się w miejsce brakującej trochę drugiej opcji punktowej.

Na skrzydle brak Bojana Bogdanovicia nie powinien być aż tak odczuwalny dzięki przyjściu TJ’a Warrena, który oprócz zdolności defensywnych, zaczął w minionym sezonie świetnie trafiać z dystansu. Wcześniej trójka nie była jego atutem, ale ostatnie rozgrywki to 4,2 próby na mecz w jego wykonaniu, przy skuteczności aż 43%. Taki gracz na skrzydle we współczesnej NBA to prawdziwy skarb. Nie można zapomnieć też o Jeremym Lambie, który nie jest może wielkim koszykarzem, ale jako szósty gracz i podstawowa strzelba z ławki mógłby się sprawdzić w wielu zespołach lepszych niż Pacers.

https://www.youtube.com/watch?v=D1IKO9EHXLk

źródło:YouTube/FreeDawkins

Progres pod koszem

Myles Turner staje się coraz lepszym koszykarzem. Jest młody, już w ubiegłym sezonie robił bardzo dobre wrażenie, a przecież wciąż szlifuje swój warsztat. Mając 22 lat rozegrał już aż 4 sezony w NBA – a przecież w tym wieku mógłby równie dobrze dopiero wchodzić do ligi. Ostatnie rozgrywki zakończył jako lider klasyfikacji bloków, których notował aż 2,7 na mecz. Do tego 13,3 punktu, 7,2 zbiórki i 1,6 asysty robią wrażenie. Miejsca na poprawę jest sporo – zwłaszcza, że na parkiecie spędzał średnio tylko 28 minut – ta liczba może wzrosnąć w nadchodzących rozgrywkach, w obliczu zapowiadanej nieobecności Victora Oladipo. Pozycyjnie nie ma to ze sobą związku, ale jeśli chodzi o podział obowiązków, Turner musi się przygotować na wejście w trochę większe buty. Coraz lepiej na szczęście rzuca z dystansu i półdystansu, coraz pewniej czuje się z piłką w rękach i oprócz świetnego obrończy obręczy staje się coraz wszechstronniejszym atakującym.

źródło:YouTube/NBA

Poprawę widać też w grze Domantasa Sabonisa, który razem z Turnerem po cichu tworzy jeden z ciekawszych duetów podkoszowych. Po cichu oczywiście, jak przystało na reprezentantów koszykówki prowincjonalnej. Sabonis ma ciąg na kosz i to nie tylko w przypadku, w którym dostanie podanie pod/nad obręcz. Jeśli dostarczyć mu piłkę na 5-6 metr, jest w stanie z powodzeniem zagrać kozłem, by dostać się bliżej i agresywnie zakończyć. Żeby uczynić z tego ważny element ofensywy Pacers, przydałoby się jeszcze dodać trochę rzutu z półdystansu, na który Domantas się raczej nie decyduje. Nie wspominając już o rzucie za trzy, który po odejściu z OKC praktycznie porzucił, a który przecież przy tej ograniczonej próbie wpada całkiem często (0,2 próby na mecz, ale aż 53% skuteczności). Na uwagę zasługuje jego poprawa w fizyczności, a co za tym idzie w liczbie zebranych piłek, ale też w przeglądzie pola. Jako silny skrzydłowy/center, rozdawał w zeszłym sezonie aż 3 asysty na mecz. Większość tamtego sezonu rozegrał z ławki, ale to powinno się zmienić – powinien poradzić sobie obok Turnera, który wychodząc za linię trójki powinien zostawić mu sporo miejsca.

Victor Oladipo?

No właśnie – Victor Oladipo. To on powinien być trzecim punktem w tej wyliczance elementów, które sprawią, że Pacers będą lepsi niż rok temu. Kiedy dwa lata temu przyszedł do Indiany z Oklahomy, rozegrał rewelacyjny sezon, w którym wszedł na poziom prawdziwego lidera poważnego zespołu. Niestety, ostatni sezon to dla Oladipo tylko 36 rozegranych spotkań z powodu kontuzji ścięgna. Gdyby wrócił zdrowy na nadchodzące rozgrywki, byłby ogromną nadwyżką dla zespołu, który bez niego przecież wywalczył piąte miejsce w konferencji. Niestety, prognozy są takie, że wróci on dopiero w lutym, a więc opuści bardzo dużą część sezonu regularnego. Plus jest jednak taki, że opuści pierwszą część sezonu, a nie jak w ubiegłych rozgrywkach, drugą. Sugeruje to, że może on wziąć udział w Playoffach, o ile uda się je wywalczyć. Jeśli tak będzie, Pacers mogą okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. Bombą, której nikt nie spodziewa się, schowanej gdzieś w polu kukurydzy w stanie Indiana.