26) Thunder – Jak szybko się to rozpadnie?

26) Thunder – Jak szybko się to rozpadnie?

Oklahoma City Thunder ma za sobą największą rewolucję od czasu przenosin ze Seattle do Oklahomy. Dokąd zespół o zupełnie nowym kształcie poprowadzi ten klub?

PG: Chris Paul / Dennis Schroeder / Abdul Gaddy / Luguentz Dort
SG: Shai Gilgeous-Alexander / Andre Roberson / Hamidou Diallo / DeVaughn Akoon-Purcell / Devon Hall
SF: Terrence Ferguson / Abdel Nader / Deonte Burton / Myke Henry
PF: Danilo Gallinari / Mike Muscala / Darius Bazley
C: Steven Adams / Nerlens Noel / Justin Patton / Eric Moreland

Gdyby to tylko ode mnie zależało, miejsce Thunder w tym rankingu byłoby nieco wyżej. Pomimo utraty dwóch największych gwiazd tego lata, ten skład wciąż ma kilku zawodników na naprawdę niezłym poziomie, ze sporym ligowym doświadczeniem. Trudno jednak ocenić możliwości Thunder teraz, przed startem sezonu, ponieważ do oceny ich możliwości można podejść dwojako. Z jednej strony, proste spojrzenie na rotację każe przypuszczać, że OKC wciąż nie będzie łatwym rywalem, i nawet jeśli nie jest to pewniak na Playoffy na zachodzie, to nie należy stawiać ich na straconej pozycji. Z drugiej jednak strony, budując tego typu ranking, celem jest predykcja tego, w jakim punkcie znajdzie się ta ekipa po zakończeniu sezonu regularnego – a sezon regularny może przynieść spore zmiany w kształcie Thunder.

Niestety, po wielu, wielu latach walki o jak najwyższe cele, po odejściu Paula George’a i transferze Russella Westbrooka OKC pierwszy raz od dawna znaleźli się w sytuacji, w której nie bardzo jest o co walczyć. Playoffy z tym składem nie są absolutnie wykluczone – w trakcie sezonu może okazać się, że ósemka jest w zasięgu, jeśli jacyś konkurenci się posypią albo nie wypalą. Jest to jednak wizja stosunkowo odległa i nie jest to karta, na którą warto postawić wszystko już teraz. Z drugiej strony, skład nie jest na tyle słaby, by bić się o jak najwyższy pick w drafcie. Rywalizacja na ilość przegranych z Suns czy Hornets to jak kopanie się z koniem. Tak długo, jak Grzmotom jest równie daleko do Playoffów, co do topki draftu 2020, klub pozostaje w swego rodzaju niebycie, w którym nie da się podjąć sensownych decyzji. Te nadejdą dopiero zimą, przed trade deadline, kiedy okaże się, czy walka o pierwszą ósemkę jest realna, czy też kompletnie nie. Wtedy, zależnie od sytuacji, dojdzie do drobnych wzmocnień, lub potężnej wyprzedaży i wejścia w tankowanie. Miejsce w naszym rankingu sugeruje raczej, że bardziej prawdopodobna wydaje się ta druga opcja.

Gdzie rozgrywających trzech…

Skład Thunder, podobnie jak w poprzednich sezonach, nie należy do najgłębszych. Dosyć łatwo wskazać chyba pięciu najlepszych graczy w rotacji – Danilo Gallinari, Steven Adams, Chris Paul, Dennis Schroeder, Shai Gilgeous-Alexander – w kolejności losowej. Suma talentu zdawałaby się dawać solidną pierwszą piątkę zespołu NBA, gdyby nie fakt, że trzech z tych pięciu graczy gra na jednej pozycji. Kiedy zastanowić się nad koszykarskim warsztatem każdego z tych zawodników, trzeba dojść do wniosku, że zarówno Paul, Schroeder, jak i SGA to nominalni rozgrywający. Jest to o tyle problematyczne, że rozgrywający potrzebuje w rękach piłki, co niejako wyklucza ich wspólne funkcjonowanie na parkiecie. Niech najlepszym tego dowodem są Phoenix Suns z sezonu 2014/14 z Thomasem, Dragiciem i Bledsoe.

https://www.youtube.com/watch?v=PC4t4svunfA

źródło:YouTube/FreeDawkins

To jasna sprawa, że czy to Gilgeous-Alexander, czy Schroeder mogą wyjść na boisko na dwójce – nie jest to jednak najlepsze rozwiązanie z punktu widzenia tego, jak wygląda gra ofensywna we współczesnej NBA. Poza tym, taka konfiguracja niemal wyklucza jednoczesną grę trzema z pięciu najlepszych graczy w rotacji. Optymalne rozwiązanie, jakie prawdopodobnie zastosuje trener Billy Donovan, to Chris Paul w pierwszym składzie, Shai u jego boku, oraz Dennis Schroeder kierujący grą ławki. Taki rozwój wypadków najtrudniejszy będzie dla młodego Gilgeousa-Alexandra. Co prawda w swoim debiutanckim sezonie grywał on sporo na, ale jeśli się przyjrzeć, nie czuł się tam najlepiej. Jego ofensywa opiera się na rzutach wypracowanych po koźle – zaledwie 30% jego trafień w minionych rozgrywkach pochodziło z podań kolegów. Jednocześnie Shai nie należy do wybitnych strzelców – jak do tej pory trafiał 36% z zaledwie 1,7 oddawanej na mecz trójki. Przy Lou Williamsie i Patricku Beverley’u mógł nawet jako nominalna dwójka wziąć czasem piłkę w swoje ręce – u boku CP#3 będzie o to trudniej. Zwłaszcza, że żaden z trójki rozgrywających nie rzuca ze skutecznością wyższą niż 36% za trzy.

Lider do wzięcia

Skoro możliwości rzutowych brakuje nieco na obwodzie (poza wymienionymi rozgrywającymi są jeszcze Andre Roberson, Hamidou Diallo i Abdel Nader, którzy są strzelcami jeszcze słabszymi), to trzeba poszukać ich gdzieś indziej. Logicznym wydaje się, że spacing zapewnić musi ten, który przyszedł w zamian za Paula George’a z Clippers i najpewniej od razu wskoczy w jego miejsce na parkiecie. Mowa oczywiście o Danilo Gallinarim. Włoski skrzydłowy nie jest oczywiście zawodnikiem o klasie zbliżonej do PG#13, ale jego boiskowa charakterystyka pozwala mu pełnić podobną rolę. Gallo odstaje od poprzednika zwłaszcza po bronionej stronie, ale nie jest też tak, że to jakaś defensywna zakała. Znacznie lepiej radzi sobie jednak w ataku, gdzie potrafi znaleźć sobie pozycję do rzutu, trafić ponad 40% rzutów za trzy, a jego imponujące 208 centymetrów wzrostu pozwala mu z powodzeniem grać na silnym skrzydle, pomimo dynamiki typowej dla trójki.

Wygląda na to, że przy całym dobrodziejstwie, jakie może przynieść pick’n’roll Chrisa Paula i Stevena Adamsa, to właśnie Gallo będzie główną ofensywną opcją Thunder, graczem zapewniającym miejsce na tego pick’n’rolla i gościem, do którego będzie można podać piłkę, żeby spróbował sam zdobyć jakieś punkty. Sęk w tym, że to on może najszybciej pożegnać się z zespołem. O ile zarząd Thunder najchętniej pozbyłby się wielkiego kontraktu Chrisa Paula, tak dużo bardziej kuszące będą schodzące po sezonie 22 miliony Gallinariego, którego na dodatek łatwo wpasować do mocnej drużyny tak, by przynosił korzyść, choćby z ławki rezerwowych. Chętni na usługi Gallo z pewnością się znajda i kiedy przyjdzie co do czego, OKC mogą się z nim pożegnać.

A co pod koszem?

Kolejnym kandydatem do pożegnania jest Steven Adams, za którego już teraz Sacramento Kings wysyła oferty. Nowozelandczyk może w nowych Thunder pokazać się z lepszej strony niż dotychczas. Co prawda spacing nie został znacząco poprawiony, ale trochę więcej miejsca powinien Adams pod koszem dostać. Możliwość grania na czwórce nie tylko Gallinarim, ale też nieźle rzucającym Muscalą, rozwijający się Terrence Ferguson, no i przede wszystkim Chris Paul, który jest lepszym strzelcem niż Westbrook. Nie tylko zza łuku, ale też z półdystansu, co w kontekście przestrzeni pod koszem jest również istotne. Ta przestrzeń, której dostanie trochę więcej, otworzy drogę do większej ilości punktów, podania od Paula również mogą pomóc Adamsowi statystycznie, ale przede wszystkim w górę pójść może jego statystyka zbiórek. Pamiętajmy, że masę zbiórek możliwych do zebrania Adams najzwyczajniej odpuszczał, pozwalając na złapanie piłki Westbrookowi, który mógł dzięki temu natychmiast zainicjować szybki atak.

Nawet gdyby jednak okazało się, że OKC pożegnają się z Adamsem, pozycja centra jest przyzwoicie obsadzona – przynajmniej w porównaniu z ostatnimi sezonami. Poza Nerlensem Noelem z ławki wejść może też rozciągający grę i dosyć wszechstronny Mike Muscala, jak również Justin Patton, który przez kontuzje nie miał jeszcze szansy pokazać się w NBA, ale przed draftem zakładano, że może się pokazać z dobrej strony.