Reprezentacja Polski na Mistrzostwach Świata – krótki przewodnik

Reprezentacja Polski na Mistrzostwach Świata – krótki przewodnik

W gronie 32 zespołów, które zagrają na nadchodzących Mistrzostwach Świata, mamy tylko dwie debiutanckie ekipy. Nie zaliczają się do nich Polacy – pierwszy raz na tego rodzaju imprezie zagra Czarnogóra oraz Czechy. Spośród pozostałych 30 ekip Polska jest jednak jedyną, która nie brała udziału w żadnych Mistrzostwach Świata w XXI wieku. Ostatni występ naszej reprezentacji na Mundialu datuje się na niezwykle odległy 1967 rok. Ostatni raz Polska brała więc udział w Mistrzostwach Świata, kiedy nagrodę MVP w NBA zgarniał jeszcze Wilt Chamberlain! Jak prezentuje się pierwsza od 52 lat Reprezentacja Polski, która powalczy w ramach światowego czempionatu?

Polska Reprezentacja ma coś bardzo cennego – stałość. Trener Mike Taylor pracuje z naszą kadrą nieprzerwanie od 2014 roku – pięć lat pracy trenera w polskich realiach jest to niesamowity wynik. Taylor od wielu lat może też liczyć wciąż na tych samych zawodników, prezentujących wciąż podobny poziom – zmiany personalne następują, ale trzon zespołu pozostaje nienaruszony. Pomimo kilku świeżych i bardzo młodych twarzy, które zobaczymy na Mistrzostwach, o sile kadry wciąż stanowią w większości weterani. Tak prezentuje się skład powołany przez trenera Taylora:

PG: AJ Slaughter / Kamil Łączyński / Łukasz Koszarek
SG: Adam Waczyński / Karol Gruszecki
SF: Mateusz Ponitka / Michał Sokołowski / Mathieu Wojciechowski
PF: Aaron Cel / Aleksander Balcerowski
C: Damian Kulig / Adam Hrycaniuk / Dominik Olejniczak

Kilku kluczowych zawodników tworzy tę kadrę już od dłuższego czasu – Mateusz Ponitka, Adam Waczyński, Damian Kulig – ta ekipa zna się już bardzo dobrze i zgranie teoretycznie powinno być ich silną stroną. Jeśli mowa o silnych stronach, to trzeba liczyć się z tym, że nasza postawa zależy w bardzo dużej mierze od dyspozycji jednego zawodnika – Mateusza Ponitki.

źródło:YouTube/FIBA

Nie da się ukryć, że to Mateusz jest boiskowym liderem tej grupy i na ten moment jej najlepszym zawodnikiem. Jest to efekt jego bardzo dużej wszechstronności – obok świetnej zbiórki, przyzwoitego rzutu za trzy, kozła, przeglądu parkietu i dobrej obrony 1 na 1 Ponitka ma też coś, czym wyróżnia się spośród reszty graczy. Ma atletyzm, dzięki któremu na tle reszty kadry wydaje się on wręcz wyskakiwać z ekranu. Niestety, dynamika nie jest naszą mocną stronę – oglądając mecze Reprezentacji trzeba nastawiać się raczej na metodyczne szukanie przewag, a nie bieganie do kontry i wysokie skakanie. Ponitka stanowi tę iskierkę, jest graczem, który po zbiórce może od razu wejść w kozioł, przebiec parkiet i skończyć z góry. Jest tym elementem który sprawia, że nasi rywale nie mogą zupełnie zaniedbać sprawnego powrotu do obrony.

Mateusz Ponitka to też zawodnik, który z powodzeniem bierze się za rozgrywanie piłki. Pozycja rozgrywającego nie należy do niego, zdarza mu się narobić strat, ale przy takim rozgrywającym jak AJ Slaughter jego umiejętność podania jest niezwykle cenna. Podania, rzutu i wjazdu z piłką pod kosz – kiedy ma piłkę na obwodzie, po prostu jest w stanie wypracować przewagę. AJ Slaughter natomiast, który nominalnie gra na pozycji rozgrywającego, nie musi zbytnio troszczyć się o dystrybucję piłki. No i się nie troszczy.

źródło:YouTube/Swish2Success, Inc

Polacy nie grają zbyt często pick’n’rolla, czy innych akcji wymagających precyzyjnego podania. Wypracowują sobie pozycję raczej wymieniając między sobą większą ilość podań, które razem z ruchem bez piłki prowadzą do miss matchów bądź otwartych pozycji. AJ w kadrze pełni rolę tego, dzięki któremu nie trzeba w każdej akcji cierpliwie wymieniać podań, a można czasem po prostu zawierzyć mu atak. Slaughter ma kozioł, ma dobry rzut z półdystansu i choć nie zawsze podejmuje najlepsze decyzje strzeleckie, jego gra w izolacji jest potrzebna naszej ofensywie jak haust świeżego powietrza.

Za plecami Slaughtera są rozgrywający, którzy bardziej od niego skupiają się na prowadzeniu gry. Kamil Łączyński, jak i nieśmiertelny Łukasz Koszarek, nie są zawodnikami powalającymi błyskotliwością, ale to duet bardzo solidnych graczy zapewniających zestaw rąk do kozłowania. W zespole są też gracze, którzy z wypracowanej pozycji do rzutu potrafią skorzystać. Rzut z dystansu jest jedną z podstawowych broni Polaków – nie dlatego, że mamy wielu strzelców wybitnych, ale dlatego, że mamy w ogóle wielu strzelców. Waczyński, Gruszecki i Sokołowski mogą spokojnie tworzyć zestaw graczy na pozycjach 2-4, dzięki któremu mamy na parkiecie zarówno strzelców, jak i mobilnych obrońców. Z tej grupy wyróżnia się oczywiście Adam Waczyński, który co prawda w sparingach przed mistrzostwami nie zaprezentował się jakoś wybitnie, ale to wciąż liczący się zawodnik ligi hiszpańskiej, a więc jednej z najlepszych europejskich lig.

źródło:YouTube/RealSPGHighlights

To, co działa na naszą korzyść to fakt, że strzelców mamy także pod koszem. Ani Aaron Cel, ani Damian Kulig nie prezentują okazałych jak na centrów warunków fizycznych, ale obaj są bardzo sprawnymi strzelcami i nie przewracają się o własne nogi, kiedy przyjdzie im zakozłować. Ich obecność na pozycjach 4-5 zapewnia spacing, dzięki któremu Mateusz Ponitka ma gdzie wjechać, a i zbiórki chłopaki nie popuszczą. Na większych rywali potrzebne będzie jednak wsparcie bestii, Adama Hrycaniuka. ksywa 'bestia’ nie wzięła się znikąd. Adam ma już na karku 35 lat, ale wciąż jest ważnym filarem tej reprezentacji. Dosłownie. Nie grzeszy techniką, ma wypracowanego rzutu, ale jego potężna sylwetka jest w stanie zastawić największych rywali. I to nawet przy stosunkowo skromnych 206 centymetrach wzrostu.

Jeśli chodzi o wzrost, to nasza kadra w ogóle prezentuje się przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo. Obok Adama Hrycaniuka i Damiana Kuliga, którzy mierzą 206 centymetrów wzrostu, mamy w kadrze tylko dwóch graczy wyższych. problem polega na tym, że obaj odznaczają się bardzo niewielkim doświadczeniem. Dominik Olejniczak mierzy 208 centymetrów wzrostu, ale jego pozycja w kadrze nie należy do najmocniejszych. Aleksander Balcerowski mierzy z kolei aż 216 centymetrów – w jego grze wciąż widać jednak dopiero 18 lat na karku, a braki w sylwetce ograniczają jego możliwości płynące z pokaźnego wzrostu. Olek jest długi, ale wciąż stosunkowo łatwo daje się przestawić i ograć. Nie ma w tym nic złego – to dopiero początek jego zawodowej kariery, jednak na teraz nie można oprzeć na jego wątłych, wysoko usytuowanych barkach gry podkoszowej naszej reprezentacji.

źródło:YouTube/Zona de Basquet

Brak centymetrów i względny brak mobilności większości graczy stanowią problem po bronionej stronie parkietu. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że pomimo ograniczeń, obrona naszej reprezentacji stoi na niezłym poziomie, w czym zasługa właśnie zgrania, wypracowanych na przestrzeni lat przez trenera Taylora schematów oraz zaangażowania. Mam wrażenie, że chłopaki wiedzą jakie mają warunki i nadrabiają momentami serduchem. Chwała im za to. W starciu z ekipami z najwyższej półki pewnie nie wystarczy, ale co do zasady to nie obrona powinna być naszym największym problemem. Jeśli sugerować się nasza postawą w czasie turnieju przygotowawczego w Niemczech, problemem może być ofensywa. Nasza Reprezentacja wyjątkowo często traciła piłkę, nie zawsze była w stanie znaleźć dogodną pozycję do rzutu, długimi momentami brakowało agresji, penetracji, minięcia. Miejmy nadzieję, że był to tylko efekt braku koncentracji, a w czasie turnieju wszystko będzie już dopięte na ostatni guzik.

Tak prezentuje się terminarz meczów fazy grupowej Polaków:

31.08 – Polska – Wenezuela (9:00)

2.09 – Chiny – Polska (14:00)

4.09 – Polska – Wybrzeże Kości Słoniowej (9:00)

Niestety, Polskę i Chiny dzieli kilka stref czasowych, więc czekają nas nietypowe godziny transmisji, zapewne uniemożliwiające wielu z nas oglądanie na żywo. Na szczęście dostęp do meczów będzie bardzo dobry – Mistrzostwa pokaże na swojej antenie Telewizja Publiczna, a mecze Polaków nawet na głównych kanałach. Jeśli nie macie telewizora, TVP oferuje też oglądanie za pośrednictwem TVPSPORT.PL. Jeśli będziesz miał czas, łatwo zobaczysz mecz.

Czy jednak jest szansa na to, że przynajmniej większość z nich okaże się meczami zwycięskimi? Z grupy do drugiej rundy wychodzą dwa zespoły, więc bardzo możliwe, że wystarczą dwa zwycięstwa w trzech meczach. To jest wynik jak najbardziej będący w naszym zasięgu. Nie można jednak stwierdzić, że to plan minimum i na pewno się uda – łatwo z pewnością nie będzie. Najtrudniejszym rywalem może okazać się drużyna gospodarzy. Niesieni dopingiem kibiców Chińczycy w składzie mają ocierającego się o NBA Zhou Qi, oraz bardzo doświadczonego Yi Jianliana, który na parkietach NBA rozegrał swego czasu pięć sezonów. Najwyżej notowana w rankingu FIBA jest natomiast Wenezuela, zajmująca w nim 20. pozycję (25. Polska, 30. Chiny, 64. WKS). Ich reprezentanci nie grają w najlepszych klubach, a ich średnia wzrostu wygląda bardzo mizernie, ale nie należy ich lekceważyć. Ciężko powiedzieć coś natomiast o Wybrzeżu Kości Słoniowej. Wiadomo jak to bywa z afrykańskimi zespołami – najpewniej mocno nas zaskoczą szybkością i siłą, ale trudno powiedzieć ile mają jakości koszykarskiej.

Jeśli wierzyć Power Rankingowi opublikowanymi przed kilkoma dniami na łamach oficjalnej strony FIBA, nie powinniśmy się specjalnie obawiać. WKS i Wenezuela zajmują w nim kolejno ostatnie i przedostatnie miejsce. Wśród 32 ekip Polska usytuowana została na 16 miejscu, a więc w samej połowie. Plasuje nas to wyżej niż chociażby Kanada i Czechy! Nieco wyżej, bo na miejscu 14., plasują się Chiny. Ten sam ranking stawia USA na drugim miejscu, jest to lista warta sprawdzenia, a link do niej znajduje się tutaj.

Co może czekać nas po ewentualnym awansie? W drugiej rundzie trafimy do grupy razem z zespołem z którym wyjdziemy z grupy A, oraz z dwoma najlepszymi ekipami grupy B (z dużym prawdopodobieństwem Argentyną i Rosją). Tam zabawa będzie już znacznie cięższa, ale nie wybiegajmy już w przyszłość. Skupny się na trzech pierwszych meczach i miejmy nadzieję, że nasi Reprezentanci pokażą się z jak najlepszej strony.