Toronto Raptors nowymi mistrzami NBA!

Toronto Raptors nowymi mistrzami NBA!

Ostatni mecz w historii Oracle Arena, Golden State Warriors przegrywają Finały. Toronto Raptors po raz pierwszy w historii zdobywają Mistrzostwo NBA, Warriors nie udaje się zdobyć three-peatu, nie dołączają do wielkich dynastii jak Lakers, Celtics, czy Bulls. Marnują najpewniej swoją ostatnią okazję do osiągnięcia tego. Historia pisze się na naszych oczach.


Warriors – Raptors – 110:114 (2-4)


Tak, po bardzo zaciętym meczu numer 6, wygranym ostatecznie przez gości, Toronto Raptors wygrywają serię finałową 4-2 i sięgają po tytuł Mistrzów NBA, zabierając trofeum Larry’ego O’Briena do Kanady. Kawhi Leonard zdobywa nagrodę MVP Finałów i jest szczęśliwy. To jego drugi w karierze pierścień mistrzowski i druga w karierze nagroda MVP Finałów. Czy to przekona go do pozostania w Kanadzie na dłużej? O tym na pewno będziemy jeszcze dyskutować.

To był świetny mecz, jeden z lepszych w tych Finałach. Żaden z zespołów ani na moment nie wyszedł na prowadzenie dwucyfrową liczbą punktów. Na starcie pierwszej kwarty co prawda Raptors wyszli na 9-punktowe prowadzenie, które utrzymywali przez jakiś czas, ale ostatecznie tę odsłonę meczu wygrali tylko 33:32. Reszta spotkania też była bardzo równa. W czwartej kwarcie to Warriors byli o jedno-dwa posiadania do przodu i wydawało się, że będą bliżej wygranej. Na 3:46 do końca Fred VanVleet trafił jednak trójkę na prowadzenie, by za chwile po stracie Draymonda Greena oddał kolejną, niecelną tym razem trójkę, dobitą jednak przez Serge’a Ibakę. Na 3 minuty przed końcem Raptors prowadzili już 106:101.

Mimo wszystko mecz miał się ku remisowi. Na 18 sekund do końcowej syreny Steph Curry trafił oba rzuty wolne, przybliżając Warriors na 110:111 do rywali. W kolejnej akcji Raptors niedokładne podanie Danny’ego Greena spowodowało stratę i piłka znów trafiła w ręce zawodników GSW. W ten właśnie sposób na 8 sekund przed końcem Steph Curry oddał rzut za trzy na objęcie prowadzenia i być może zwycięstwo, być może trzeci z rzędu tytuł mistrzowski. Spudłował.

Największą historią jest jednak nie samo pudło, a to, co się stało chwilę po nim. po krótkim zamieszaniu piłka trafia w ręce Draymonda Greena (co zostało zaprotokołowane jako zbiórka w ataku), a Warriors poprosili sędziego o czas. To byłaby dobra decyzja, gdyby… Gdyby Warriors mieli jeszcze do wykorzystania jakiś czas! Nie mieli, co oznaczało stratę posiadania i jeden rzut wolny dla rywali. Kawhi go trafił. Piłka z boku dla Raptors – trafia ona bezpośrednio pod kosz do Kawhi, on trafia, zegar pokazuje 00:00. Radośc jest jednak przedwczesna – sędziowie ogłaszają, po chwili konsternacji, że wcześniej Andre Iguodala faulował Leonarda. Kawhi staje więc na linii z 0,9 sekundy na zegarze. Tak, ten zimny skurczybyk trafia oba wolne. Jest 114:110 i Toronto Raptors zostają Mistrzami NBA. Teraz radość jest już prawdziwa.

źródło:YouTube/House of Highlights

Kawhi wyrzuca ręce w powietrze, kibice szaleją. Oczywiście ci zgromadzenie w strefie kibica w Kanadzie, nie ci w Oracle Arena. Zawodnicy Warriors podchodzą do Leonarda i gratulują – widać, że są zrezygnowani, ale nie rozpaczają. Już przy stanie 1:3 musieli zacząć zdawać sobie sprawę, że mogą to przegrać. Może dlatego aż tak ich to nie uderzyło. A może wcześniejsze mistrzostwa zamortyzowały ten upadek.

Mecz rozstrzygnął się więc wolnymi Kawhi Leonarda, który w całym meczu zdobył 22 punkty, 6 zbiórek i 3 asysty, trafiając tylko 7/16 rzutów z gry, w tym 1/5 z dystansu. Koniec końców jednak, nawet po przeciętnym meczu, to on okazał się liderem i udźwignął tę presję.

źródło:YouTube/FreeDawkins

Ten mecz miał też jednak innych bohaterów. Najlepszymi strzelcami okazali się Pascal Siakam i Kyle Lowry. Siakam zdobył 26 punktów i 10 zbiórek. Lowry natomiast  26 punktów, 7 zbiórek i 10 asyst i zaliczając najlepszy w drużynie wskaźnik plus/minus na poziomie +16. Zdobył pierwsze 11 punktów Raptors w tym spotkaniu. To był jego mecz.

Danny Green i Marc Gasol zagrali słaby mecz w ofensywie, ale w defensywie dali z siebie to, co należało. Czynnikiem decydującym okazała się znów ławka rezerwowych. Serge Ibaka i Fred VanVleet okazali się kluczowi dla tego meczu, czego symbolem są te dwa posiadania, w których VanVleet najpierw trafił trójkę, a potem jego niecelny rzut dobił Ibaka, wyprowadzając Raptors na prowadzenie w kluczowym momencie czwartej kwarty. Serge Ibaka zdobył 15 punktów, trafiając aż 7/12 rzutów z gry. Fred VanVleet natomiast zdobył 22 oczka, z czego aż 12 w czwartej kwarcie! Swoim dorobkiem w pojedynkę pokonał ławkę Raptors.

Po stronie Warriors liderem ofensywnym był Klay Thompson. Zdobył on 30 punktów, trafił 4/6 trójek i aż 10/10 z linii rzutów wolnych, ale niestety nie dane było mu dograć meczu do końca. W trzeciej kwarcie, po faulu ze strony Danny’ego Greena, Klay nabawił się kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry tej nocy.

Klay wrócił jeszcze na parkiet tylko po to, by wykonać dwa przysługujące mu rzuty wolne. Dzięki temu mógłby w razie czego wrócić później do gry. Uraz okazał się jednak zbyt poważny.

Niestety, jeden Splash Bro to nie to samo, co dwóch. Steph Curry nie rozegrał dobrego meczu. Zdobył 21 punktów, 3 zbiórki i 7 asyst, ale trafił tylko 3/11 prób z dystansu. Koniec końców spudłował też kluczowy rzut w samej końcówce.

Mecz z triple double na koncie zakończył Draymond Green, który zaliczył 11 punktów, 19 zbiórek i 13 asyst, ewidentnie robiąc wszystko co tylko mógł. Też jednak nie zagrał idealnie – na koncie miał aż 8 strat, połowę wszystkich, które popełniła drużyna Warriors. W obliczu kłopotów w ataku w końcu uaktywnił się Andre Iguodala, który przypomniał, że potrafi trafiać do kosza. Weteran zdobył 22 punkty, trafiając 9/15 rzutów z gry. Aż 12 ze swoich punktów zdobył w trzeciej kwarcie. Z ławki niezłe 18 minut dał też DeMarcus Cousins, zdobywając w tym czasie 12 punktów, 5 zbiórek i 2 asysty.

To wszystko jednak nie wystarczyło. Toronto Raptors wygrali z obrońcami tytułu 4 mecze w serii i teraz to oni są Mistrzami NBA. Umarł król, niech żyje król!

źródło:YouTube/House of Highlights