Czas na mecz numer dwa – co Warriors zrobią, by odpowiedzieć?

Czas na mecz numer dwa – co Warriors zrobią, by odpowiedzieć?

Pierwszy mecz finałowej serii zakończył się zwycięstwem Toronto Raptors, niebędących faworytem do końcowego triumfu. Mimo wszystko jednak zwycięstwo gospodarzy nie było niespodzianką.

Przewaga parkietu, nieobecność Duranta no i przede wszystkim dziewięć dni przerwy obrońców tytułu złożyło się na całościowy obraz, w którym w pierwszym meczu to Raptors byli faworytami – także u bukmacherów. W mojej opinii, drugi mecz będzie znacznie trudniejszy i tym razem zwycięstwo zespołu z Kanady będzie już niespodzianką – nie sensacją, bo wszyscy wiemy, że stać ich na to – ale niespodzianką.

W oczach bukmacherów jest jednak inaczej. Toronto Raptors po raz kolejny są faworytami do zwycięstwa, a kurs na ich wygraną to tylko 1.66 na PZBUK. Kurs na zwycięstwo Warriors to z kolei 2.55. W meczu otwarcia Raptors pokazali się ze znacznie lepszej strony, ale czy przewag, które pokazali, Warriors nie są w stanie zniwelować? Trener Steve Kerr musi się zastanowić co zrobić, by nie dopuścić do stanu 0-2.

WARRIORS SIĘ ODGRYZĄ? POSTAW NA PZBUK!

Odpuścić Kawhi w obronie

Oczywiście nie chodzi o odpuszczenie zupełne, a raczej o odpuszczenie tak konsekwentnego podwajania Leonarda. Warriors bardzo poważnie podeszli w pierwszym meczu do próby ograniczenia Kawhi w ataku, co udało się teoretycznie całkiem dobrze. Sęk w tym, że obrona stosowana na Leonardzie otwierała grę reszcie zespołu Raptors, co okazało się dla GSW zabójcze.

Spójrzcie na tę akcję. Kawhi gra 1 na 1 z Looney’em i jest duża szansa na to, że go w tej izolacji ogra. Jak więc zachowuje się reszta zespołu Golden State?

Draymond Green praktycznie zostawia Marca Gasola, by pomóc podwojeniem, kiedy tylko Kawhi minie swojego obrońcę. Żeby nie zostawić pod koszem niekrytego Gasola, Shaun Livingston automatycznie przejmuje krycie go.

Kiedy tylko Kawhi podjął próbę minięcia, Green już tam był, zostawiając Livingstona zastawiającego Gasola w obawie przed ofensywną zbiórką. Taka rotacja zostawia mnóstwo miejsca po słabej stronie parkietu, co Raptors w tym meczu skrzętnie wykorzystywali. Sam Kawhi nie miał dzięki temu wielkiej ilości asyst, bo tylko pięć, ale bardzo często te podwojenia z rotacją obrony prowokowały podania, które dopiero prowadziły do podania na otwarte pole. Zobacz jak dużo ma go Fred VanVleet. GSW często odpuszczali zupełnie słabą stronę parkietu. Raptors byli dynamiczni i podejmowali dobre decyzje w tych sytuacjach.

KAWHI ZDOBĘDZIE PONAD 30 PUNKTÓW? KURS 1.90 NA PZBUK!

Warriors dopadło też to, jak kryli Kawhi na zasłonach. Spójrz na ten pick’n’roll:

Są różne metody obrony pick’n’rolla, ale Warriors wybiorą podwojenie kozłującego Kawhi, co Raptors skrzętnie wykorzystają.

Obaj obrońcy zaangażowani w obronę zasłony podążyli za Leonardem – Gasol nawet niespecjalnie próbował im to utrudnić. Po tym podwojeniu piłka oczywiście powędrowała do Marca Gasola, który trafił rzut z niemal czystej pozycji. Te 20 punktów nie wzięło się z niczego. GSW są w pełni skupieni na Leonardzie – nawet Curry, który teoretycznie nie musiałby tu schodzić do pomocy, wydaje się być w gotowości. Przypadkiem nie jest też to, jak głęboko znajduje się Pascal Siakam. Jeśli nie zauważyłaś/eś, jest tam gdzieś za koszem. Nie stoi bliżej, bo Raptors nie chcą w tej sytuacji podwojenia ze strony Draymonda Greena. W takim przypadku byłoby dużo trudniej dostarczyć piłkę wzdłuż boiska do niepilnowanego Siakama, niż w tej sytuacji podać wszerz do blisko stojącego Gasola i po podejściu przez Greena lub Thompsona oddać dalej do kolejno niepilnowanego w takim wypadku Siakama lub VanVleeta. W tym przypadku skończyło się to rzutem Gasola, ale Raptors uzyskali dzięki temu więcej opcji.

Kryty mniej agresywnie Leonard rzuci pewnie swoje 35 punktów – jakieś dziesięć więcej niż w pierwszym meczu. Jest jednak szansa, że dzięki temu 20 punktów nie rzuci Marc Gasol, a 15 nie trafi Fred VanVleet. Paradoksalnie więc może należy trochę zluzować z obroną lidera rywali.

FINAŁY NA ŻYWO ZA DARMO OBEJRZYSZ NA STRONIE PZBUK!


Pozostałe usprawnienia w grze Warriors wynikać muszą z lepszego przygotowania i koncentracji. Jak zwykle w ataku pozycyjnym grali oni z wykorzystaniem bardzo dużej ilości ruchu bez piłki, który w założeniu ma konsternować obronę, mylić ją, oszukiwać i doprowadzać do błędów, z co za tym idzie czystych pozycji otwierających się dla różnych zawodników. Taka gra wymaga jednak dynamiki i dokładności, których GSW brakowało w pierwszym meczu. Aż 16 strat popełnionych w całym spotkaniu nie może się powtórzyć, jeśli obrońcy tytułu chcą zagrozić rywalom w ofensywie. Być może trzeba będzie tez pomyśleć o ograniczeniu zbiórek w ataku na rzecz szybszego powrotu do obrony. Warriors zebrali 31% piłek w ataku, co w pierwszej części meczu utrzymywało ich w grze, ale finalnie brak zorganizowanego powrotu do defensywy dał wiele punktów zdobytych w transition dla Raptors – zwłaszcza tych zdobytych przez Pascala Siakama.

Według bardzo wielu ekspertów, prawdziwym game-changerem będzie dopiero powrót Kevina Duranta. W meczu numer dwa najpewniej nie pojawi się on jeszcze na parkiecie, więc GSW przystąpią do serii w pełni sprawni dopiero od meczu numer trzy. Tym samym popularna jest opinia, że nawet przegrany drugi mecz i wynik 2-0 dla Raptors nie stawia obrońców tytułu w aż tak trudnej sytuacji. Trudno się z tym zgodzić – Raptors są mocni i jeśli Warriors nie wprowadza odpowiednich usprawnień już teraz, mogą mieć potem problemy.