PO blee i nieblee 4.

Yo. To ja kolejny raz. PO pędzą jak Pendolino. Za nami pierwsze spotkanie HR vs GSW. Brudny, raczej brzydki był to mecz. Harden wytarł praktycznie cały parkiet, leżąc co chwila i symulując faule. Tym samym prace straciło dwóch gości od machania mopami. James przygarnął ich wypłaty. Zniknął także Giannis. To jakaś klątwa kandydatów do MVP ? Thanos pstryknął palcami i zabrał im moce ? Hej panowie pobudka. Zapraszam do lektury.

 

 

 

Denver vs Spurs

Mecz 6 – przegapiłem w poprzednim blee. Co za niedopatrzenie z mojej strony. Dobre spotkanie. Ta seria jest naprawdę ciekawa. Spurs przegrają, ale postawili trudne warunki do przejścia dla Denver. Szkoła PO w pigułce. SAS wbrew pozorom, są niezłą ekipą. Mają All Stara – LaMarcusa potwora półdystansu Aldridge’a i DeMara DeRozana, który uznawany jest przez część komentatorów za Top 15 ligi. Jest Gay wnoszący z ławki dobrą grę, jest Patty Mills, człowiek zostawiający na przebijaniu się przez zasłony, najwięcej zdrowia w całej lidze. Jest White, młody i bez wątpienia utalentowany gracz, są Forbes oraz Belinelli. Dodając do tego Popa mamy ciekawa mieszankę, która osiągnęła wynik adekwatny do swoich możliwości. Najlepszy gracz tej serii grał w Denver i jest nim, co oczywiste, Mikołaj menel Jokić. Jego najlepszość jest bezdyskusyjna, o wiele lepsza niż najlepszego gracza Spurs. W tym spotkaniu nie błysnął Murray.  Jak wiadomo, pociągnęło to za sobą porażkę Denver. Spurs rewelacyjne 42% za trzy, przy mizernym 25% Denver. Ostrogi miały generalnie dobrego cela w tym spotkaniu. 57% z gry i 82% z linii przy 46% z gry i 75% z linii Denver. Można powiedzieć, że Spurs zagrali to o czym mówił, mój Brat, odnośnie Bucks i Bostonu. Puścili Jokicia, a reszta kaganiec i krótka smycz.

Ławki  – 13 pkt. Denver. 36 SAS, w tym 19 po fantastycznym występie Rudego Gay’a. Był 3/3 za trzy i 7/11 z gry.

43 – punkty Jokicia w G6. 12 zb., 9 ast., 2 prz., 1 bl., 2 straty. Zaszalał. Niestety porażka obniża noty za ten występ.

Mecz 7 – pierwsza kwarta ustawiła mecz. Denver, mino abstrakcyjnie fatalnej skuteczność z dystansu, 10% – 2/20 wygrali. 13 zbiórek ofensywnych, przy 8 SAS. Robili co chcieli w ich pomalowanym. Denver kontrolowało cały mecz. Może nieco pod koniec za bardzo dali się Ostrogom zbliżyć, jednak wygrali zasłużenie. DeMar, no cóż presja nie jest jego przyjaciółką. To wiadomo od dawna i nie ma co tracić na to czasu.

Jokić – ten gość to jest Top 10 ligi. Występ statystycznie, taki sobie. 35% z gry, 0/4 za trzy, 21 pkt. Jednak jego gra napędzała całą ekipę. Czasami mam wrażenie, że partnerzy są za słabi dla jego wizji gry.  Nie nadążają za nim. Kurczę, gdyby go połączyć z Kawhim. Miazga. O Kawhim zaraz będzie. TD w tym meczu naprawdę zrobiło różnice. Jokić jest w formie i PTB maja pełne gacie na myśl o pojedynku z nim.

0 – strat Jokicia w G7. Ani razu nie stracił piłki. Nie dal sobie zabrać, nie podał źle, nic. Mocna rzecz. Z drugiej strony, nie świadczy to najlepiej o agresywności i zaciętości San Antonio w obronie.

Końcówka – Spurs zjebali to konkretnie. Pop darł się z boku a oni nic, patrzyli jak zahipnotyzowani. To jest niezły skład, jednak w tym sezonie osiągnęli tyle ile mogli. Wszystko więcej byłoby ponad stan.

Murray – 23 pkt w G7. 47% skuteczności. Czyli mamy dwa pewniaki. Jamal musi rzucić więcej niż 20 pkt. aby Denver mogło wygrać. W serii z SAS w wygranych meczach miał średnią 23,5 pkt, w przegranych 13 pkt. W zwycięstwach trafił 34 rzuty na 66 oddane – czyli ponad 50% skuteczności. W przegranych 17 na 47 – 36%.

 

Toronto vs Phily.

Mecz nr 1 – ależ to jest duet. Mam nadzieję, że Kawhi i Siakam pozamiatają w tych PO. że rozjadą Phily a potem przejada się po Bostonie/Bucks. Mam nadzieję, że na naszych oczach powstaje jeden z najlepszych duetów wszechczasów. Tak rozpędziłem się, ale co tam. Ci dwaj goście to jest kosmos. Są, zachowując jeszcze odpowiednie proporcje, bardzo podobni. Robią wszystko. Weź ich pokryj. Mam nadzieję, że dojdą do finału, a Kawhi pomyśli. K…a gdzie znajdę drugiego takiego gościa. Zostaje. będziemy kroić i siekać. Ściągniemy jeszcze jakieś wzmocnienia i rozjebiemy wszystkich. Tak  to moja wizja. Co oni im zrobili w meczu nr 1. Jakaś komedia z Leslie Nielsenem. Jak na ich tle wygląda Butler. Na dobrego obrońcę ? Bez jaj.  W G1 był gościem w pelerynie niewidce gdy stawał naprzeciwko KL i PS, był obrońcą z G-League. Mam szczera nadzieję, że chłopaki z Phily wezmą się w garść, ścisnął poślady tak mocno, że dostaną skurczów i wciągnął gałki oczne, a w konsekwencji zagrają lepiej.  Jak patrzyłem co wyczynia Kawhi to nie mogłem uwierzyć że to Phily. I ta jego mina. Jest mistrzem. Wycinał Sixers w pień, na skuteczności 70% z gry, 43% za trzy, demolując ich w pierwszym meczu 45 punktami z miną jakby właśnie umył zęby i zmierzał wprost pod kołdrę. Ale by zniszczyć  ego gwiazd i gwaizdeczek z 76-tek doszczętnie, obok niego gra gość, który jedzie Cię tak samo, na 80% skuteczności z gry i 75% za trzy, rozjeżdżając po kolei wszystkich twoich obrońców. Samemu siejąc spustoszenie w obronie, 1 na 1 i z pomocy. To potężny test dla psychiki chłopaków z Phily. Jeżeli Toronto powtórzy to w meczu nr 2 to skończą serię bardzo szybko.

Gasol – liczby bez szału, ale to nie jego liczby są istotne. Tylko te liczby  5/18 z gry – 28%, 8 zb., 16 pkt. Tak to są liczby Joela niszczą mnie emeryci Embiida. Toronto odrobiło prace domowe.

Źle – w pierwszym meczu u Sixers wszystko wyglądało źle. Toronto miało 2 zbiórki ofensywne. Dwie i mimo tego rozbili ich. 52% z gry trafiały Raptory, dołożyli do tego przeciętne 33% za trzy, bez trójek 24/57. Mieli mniej asyst, mniej zbiórek mniej przechwytów. Wygrali bloki. Ibaka ładnie dwa razy przywalił. Mieli także mniej strat. Wszystko to nie ma znaczenia, bo w ataku robili co chcieli i dobrze bronili. Nie mieli zbiórek, bo ciągle trafiali. Lowry niezły i to w zupełności wystarczy. 0/4 za trzy to wieś, ale ok nie miało tym razem wpływu.

Obrona – Phily musza  …, właściwie to nie wiem co muszą.  To znaczy wiem.  Muszą ograniczyć KL i PS. Nie płacą mi za to by wymyślał jak to zrobić. W sumie to nie wiem czy można. Zobaczymy. Ta seria może być pięknym momentem narodzin fantastycznej przygody tych dwóch panów. Kurde czy oni kogoś nie przypominają ?

Joel – przesrana sprawa. Trafili się Ibaka i Gasol. I tak źle i tak niedobrze. Nie będzie łatwo. Te mecze będą testem dla niego jako gracza. Musi się zmierzyć z niewygodnym przeciwnikiem. Obaj zawodnicy to starzy wyjadacze. Ciężko jest ich przestraszyć gadką i aktywnością na Instagramie. Twitty też mają w dupie. Zobaczymy. Super pojedynki mogą się zdarzyć. Czekam na mecz nr 2 jak psychol.

Butler – zniszczony. Po raz pierwszy. Liczymy na odpowiedz Jimmy.

Ben – był obecny. 7/8 z gry. Wypas. Jednak nic te 87,5% z gry nie wniosło w to spotkanie.

 

 

GSW vs Houston

Mecz 1 – niestety sędziowie stali się głównym tematem dnia. James Neymar Harden leży przy każdym kontakcie. Zarówno tym prawdziwym, wyimaginowanym jak i tym, który prowokuje on sam. W połowie tych kontrowersyjnych sytuacji, żadnego faulu nie było. Reszta do dyskusji. Rockets jak zawsze gdy im trójka nie siedzi 30% – 14/47 zaczynają grać co najwyżej średnio. Harden w tym meczu mimo mocnej linijki 35 pkt., 4 zb., 6 ast., 3 prz., 4 straty był przeciętny, by nie rzec słaby. 32% z gry i 25% z dystansu. Ten czas, który spędza na parkiecie leżąc po próbach wymuszenia fauli osłabia swoją drużynę, która broni wówczas w czterech Można powiedzieć, że to żadna strata, przecież zawsze bronią w czterech. Jednak gdy James jest na swojej połowie w trakcie ataku przeciwnika,  przynajmniej robi trochę tłoku.  Rakiety starały się ciągle ustawiać Brodę na Currym. Nie pierwszy raz i nie ostatni. Curry daje radę w obronie na Hardenie. Zdecydowanie lepiej niż w odwrotnej sytuacji. Klay wybornie w defensywie, podobnie jak KD. Kev kilka razy ładnie przycisną Hardena, uświadamiając mu jaka jest miedzy nimi różnica klas. Capela został zniszczony, odcięty od podań, wypchnięty spod kosza zgubił się gdzieś w środkowej strefie boska, goniąc za wychodzącym na obwód Greenem. To zdecydowanie do poprawy, bo szkoda marnować jego możliwości na taką grę.

14 – strat Rakiet, 14 asyst, 14 przechwytów i 14 trafionych trójek.

P.J – Tucker. Grał i to wszystko. Zaliczył jedne z najmniej produktywnych 39 minut w historii drugich rund PO a jednak był najbardziej plusowym graczem w ekipie z Houston +9.

Ławki – te pojedynki będą elektryzować wszystkich. Rezerwowi HR rozegrali łącznie 63 minuty i zdobyli gorące 17 pkt. Natomiast giganci z ławki GSW rozegrali razem 44 minuty i zdobyli oszałamiające 10 pkt., z czego 6 pkt. zaliczył niezły Looney.

26 – Rakiety zaliczyły 26 zbiórek. Kurde to było straszne w ich wydaniu. Aż oczy bolały od niemocy na deskach. GSW 38 zebranych piłek, z czego 8 w ataku.

20 – strat GSW. Szybkie rączki graczy z Teksasu rewelacyjnie wyłuskiwały piłki.

 

 

 

Bucks vs Boston

Mecz 1 – Horford zastopował Antka w sposób niezwykły. Wiadomo, że jest dobry, ale czasami potrafi przejść samego siebie. Grek zdobył mizerne 22 pkt. na mizernej 33% skuteczności z gry i fenomenalnej – 60% za trzy. Nie był ani bestią, ani greckim potworem. Był jak Maciej Lampe. Blok Horforda symboliczny. Wciągnął Giannisa nosem i nawet nie chrząknął. Obrona Bostonu niesamowita. 35% z gry Bucks wsparte 33% za trzy i 62,5 z linii. Boston odpowiednio 54%, 42% i 62,5%. Zieloni wygrali, mimo abstrakcyjnie niskiej ilości rzutów wolnych. Rzucali 8 razy, a trafili 5. Mieli więcej zbiórek 51 do 44, więcej asyst 25 do 19, 11 bloków przy 2 Bucks. Celtowie zdobyli 25 punktów po kontrach. Pokazali szybkość i waleczność, która rozbiła Bucks. Odbieram to, jako wielkie zaskoczenie dla Koziołków. Zanim się obejrzeli przerznęli 1Q, odpowiedzieli w drugiej, ale w trzeciej i czwartej już tylko zbierali łomot. Bezradność Giannisa porażająca. Coach Bud ma teraz nad czym myśleć. Porażka w drugim meczu u siebie będzie dawała realne możliwości na sweep dla Bostonu i przynajmniej częściowy upadek mitu, że nie da się zatrzymać Giannisa oraz odrodzenia hasła, ze Giannis zawodzi w ważnych momentach. Czas PO, tu licza się tylko prawdziwi twardziele.

Lopez – miał być smaczkiem tej serii. Nie był ani smaczkiem, ani kabaczkiem.  Zaliczył 3 pkt i zdobył ksywkę Pan Pierdoła.  Bledose podobnie. Zniknął cały jego atletyzm, waleczność i szybkość.

Wszyscy – w Bostonie zagrali co najmniej dobrze, może z wyjątkiem Tatuma w ataku. W obronie pracował mocno jak każdy w zielonych ciuszkach. Nawet Rozier. Terry rozegrał bardzo produktywne 20 min. 11 pkt., 4/8 z gry, 2/5 za trzy, 9 zb., 3 asysty i zero strat.

Kyrie – dobry, bardzo dobry. Mądra gra bez forsowania. 11 asyst uwypukla jego wkład w zwycięstwo.

 

 

 

Denver vs Portland.

Stawiam na Denver. Doceniam siłę Blazers. Dame i C. J. w formie z serii z Thunder będą ciężkim orzechem do zgryzienia dla graczy obwodowych Denver. Lillard jest w gazie. Lillard nie bierze jeńców w tych PO. Bezdyskusyjnie mogą wygrać tę serie. Denver nieźle bronią, ale jak Damian wchodzi na obroty staje się niezatrzymywalny. Wówczas tylko w Jokiciu Denver mogą szukać odpowiedzi. Uważam, że przez to, że Mikołaj lepiej kreuje resztę drużyny niż Lillard i sam będzie punktował, bo kto niby ma go zatrzymać, Denver poradzą sobie z PTB. Niech walczą jak najdłużej. Niech raczą nas genialnymi meczami, pojedynkami strzeleckimi, walką w obronie. Tak samo jak w serii z Spurs wiele będzie zależeć od Murraya. W pojedynkach z SAS rozegrał 4 dobre gry i trzy słabsze. Denver wygrało 4 razy i przegrało 3. Oczywiście to nie jedyna przyczyna, jednak taka zbieżność nie jest przypadkowa. W sezonie zasadniczym grali ze sobą cztery razy i Bryłki wygrały trzykrotnie. W tej batalii Jokić będzie walczył z Kanterem. Hmm ? Nie widzę tego, jednak być może Enas mnie zaskoczy i będzie zaporą nie do przejścia. Będzie jak Enas Godzilla Kanter. Można pisać wiele o tej parze jednak praktycznie wszystko sprowadza się do dwóch słów. Dame i Joker. Od nich zależy, może nie wszystko, ale na pewno bardzo dużo. Liczę na szalone ofensywnie mecze Lillarda i wirtuozerską grę Mikołaja J. Niech zaczynają. 4:3 dla Denver.

 

Dzięki za przeczytanie i do następnego. Pozdrawiam.

Niech moc playoffs będzie z wami.