Czy tajna broń Nets może przysporzyć problemów Sixers?

Czy tajna broń Nets może przysporzyć problemów Sixers?

W końcu Playoffy! Zaczynamy serią Sixers kontra Nets, więc przyjrzyjmy się, gdzie Nets mogą upatrywać szans na powstrzymanie rywali choćby w jednym meczu tej serii.

Joel Embiid przeciwko Nets w tym sezonie? Średnio 30 punktów, 14,3 zbiórki, 5 asyst, a to wszystko w niespełna 33 minuty na parkiecie. Jarrett Allen przeciwko Sixers? 11 punktów, 7 zbiórek i brutalnie poturbowane ego.

Ten obrazek jest dobrym skrótem tego, jak wyglądały starcia Embiida z Allenem w tym sezonie, ale nie koniecznie tego, jak wyglądały starcia obu tych zespołów. W sezonie regularnym bilans pomiędzy Sixers i Nets to 2-2 i należy zastanowić się, czy zwiastuje to wyrównaną serię, czy też może nie i skończy się to kompletną dominacją, której wyrazem może być dominacja JoJo nad Allenem?

Przede wszystkim sam Embiid nie jest pewnym elementem – na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu numer 1, jego występ jest zaklasyfikowany jako „wątpliwy” z powodu bólu lewego kolana. Nawet jeśli więc wystąpi, możemy mieć do czynienia z JoJo w nie najlepszej dyspozycji. Ten JoJo forsuje rzuty z dystansu, nie stara się w każdej akcji do końca, a jego mowa ciała zdaje się mówić „nie chcę mi się tu być”. Może być to czynnik mający wpływ na tę serię, ale tak długo jak Embiid zagra, uznajmy go za nie tak istotny.

Trzy z meczów sezonu regularnego rozegrane zostały jeszcze przed trade deadline, a więc Philly grała w innym kształcie niż obecnie. Razem z Harrisem i Butlerem, z pierwszą piątką w obecnym kształcie, rozegrano tylko jeden, ostatni z meczów, w którym Sixers zwyciężyli 123:110. To o tyle istotne, że ich rotacja jest teraz o wiele mocniejsza i bogatsza w talent, ale z pewnością też krótsza. Trener Brown może jednak z powodzeniem skrócić ją na czas Playoffów do 8 graczy, wprowadzając z ławki jedynie McConnella, Scotta i Marjanovicia. Jeśli Embiid nie zagra, to może też Amira Johnsona. Przyznacie, że ta krótka ławka nie należy do najbardziej utalentowanych. Sęk w tym, że każdy z tych graczy będzie grał razem z kimś z podstawowej piątki, a ta cała jest utalentowana. Tutaj więc, w realiach skróconych, playoffowych rotacji, odpada Nets jeden z ich niewielu atutów – lepsi zmiennicy. Przypomnijmy, że przez bardzo dużą część sezonu to wchodzący z ławki Spencer Dinwiddie stanowił o sile zespołu, a gracze jak Caris LeVert, Hollis-Jefferson, czy nawet Ed Davis i Shabazz Napier wydają się gwarancją lepszych minut zmienników. Nie jednak w sytuacji, w której na boisku zawsze jest duet czy to Harris&Simmons, czy Butler&Embiid, czy którykolwiek z tej czwórki z Redickiem.

Gdzie więc Brooklyn może szukać swoich szans, jeśli nie w minutach rezerwowych? Być może w systemie ofensywnym i tak się składa, że nie muszą daleko szukać. Duet D’Angelo Russell i Jarrett Allen to para stworzona do gry pick’n’roll, co skrzętnie wykorzystują. Russell to jeden z pięciu graczy tego sezonu, który jako kozłujący w pick’n’rollu zdobywa ponad 10 punktów na mecz. Tego typu akcje stanowią 49,9% jego repertuaru zagrań ofensywnych. To dobrze dla niego – obrona Sixers nie jest najlepsza w tym elemencie. Co by nie mówić o Embiidzie, jego szybkość i mobilność jest mocno ograniczona przez jego rozmiar. To przeszkadza mu w wychodzeniu wysoko i ograniczaniu kozłującego na zasłonie. Często zostaje więc nisko, czekając na rolującego, zostawiając dużo miejsca strzelcowi na półdystansie, co często przeradza się też we wjazd pod kosz – trudny do obrony. Znacznie trudniej zatrzymać rozpędzonego gracza, samemu nie będąc w ruchu, a jeśli już, to takim tylko wykroku do tyłu:

Przeciwko Sixers właśnie, w tym sezonie świetne mecze rozgrywali zawodnicy sprawnie operujący na zasłonach. Kemba rzucił im 60 punktów, a wspomniany D’Angelo Russell rozegrał spotkanie na 38 punktów. Brooklyn będzie szukał Joela w pick’n’rollu i będzie pompował te akcje pod Russella – niewykluczone, że jeśli trener Kenny Atkinson zrobi to skutecznie, D’Angelo zaliczy serię ze średnimi punktowymi w okolicach 30 na mecz. Niestety jednak dla trenera Bretta Browna, nie można ściągnąć dodatkowych obrońców do pomocy w centralnej osi boiska. Każda taka pomoc może zakończyć się odegraniem do strzelca, a strzelcy w rotacji Nets są – Joe Harris trafia rewelacyjne 47,4% za trzy w tym sezonie, Allen Crabbe 37,8%, a jeszcze siedmiu zawodników utrzymuje skuteczność na poziomie powyżej 30%. Pomysłem może być więc wyjście nisko – z centrem stawiającym zasłonę i czterema strzelcami. A może i momentami z pięcioma strzelcami, z Jaredem Dudley’em w roli fałszywego środkowego.

źródło:YouTube/House of Highlights

Ofensywnie więc Nets mogą całkiem nieźle się przygotować. Być może rośli obrońcy jak Simmons czy Butler będą w stanie wychodzić odpowiednio wysoko do kozłującego i odcinać drogę do kosza, ale to chyba trochę zbyt ryzykowne zabawy jak na teoretycznie łatwą pierwszą rundę. Zwłaszcza, że defensywa może nie być dla Sixers dużym problemem w obliczu ich ofensywy, którą będzie zawodnikom z Brooklynu równie ciężko, jeśli nie ciężej zatrzymać. Jeśli Embiid będzie w pełni zdrowia, wystarczy dograć mu piłkę na post-up. Serio, to jest aż tak proste – Jarret Allen nie ma w starciu z nim nic do powiedzenia, a jeśli zostanie on podwojony, może sprawnie odegrać piłkę do jednego z czterech również bardzo utalentowanych partnerów. Sixers są znacznie wyżsi i piłka może po prostu śmigać podaniami nad głową. Być może Nets są w top 10 najczęściej zbierających piłkę zespołów (8. miejsce, Philly zajmują miejsce 4.), ale żaden z graczy nie zbiera więcej niż 8,5 piłki na mecz. W tym zespole każdy zbiera po trochę, a jeśli każdy z nich będzie fizycznie słabszy w swoim match-upie (a tak właśnie może być przy silnych i atletycznych Butlerze, Simmonsie, czy nawet nie grającym na centrze Scottcie), to Philly może ich łatwo od zbiórek odciąć, wygrywając tę serię po prostu fizycznie.

źródło:YouTube/House of Highlights

Taktycznie może być to dla Nets bardzo fajna seria i może nawet urwą jakieś zwycięstwo dzięki temu. Przewag w atletyzmie i talencie nie uda się jednak tak łatwo załatać – zwłaszcza w przypadku talentu będzie to trudne. Jeśli bowiem Brett Brown ograniczy Nets w pick’n’rollu, będą mieli oni problem ze znalezieniem innego kanału ofensywnego. Jeśli Atkinson odetnie Embiida podwojeniami, albo odetnie się sam brakiem zdrowia, Sixers zawsze mają w obwodzie biegającego po zasłonach JJ Redicka (Nets brak klasowego obrońcy do biegania po zasłonach), trafiających w izolacjach Butlera z Harrisem (pierwszego bliżej kosza, drugiego zza łuku bądź półdystansu), oraz bardzo błyskotliwego i trudnego do krycia z racji warunków fizycznych Simmonsa. Każdy z tych graczy ma widoczne słabe strony i teoretycznie całą piątkę da się jakoś wytłumić – wymagałoby to jednak taktycznej głębi i niezwykłych wręcz umiejetności boiskowych, których Nets na tym etapie nie mają. Jeśli Philly nie zatrzymają kontuzje, to bardzo miłym osiągnięciem będzie dla Nets urwanie jednego meczu. Typuję, że to się właśnie stanie.