Rockets bez Hardena zatrzymali GSW, Sixers umierają bez Embiida!

NBA dostarczyła aż 12 spotkań, a w nich wiele niespodzianek – osłabieni Rockets biją mistrzów, Celtics dostają baty od Bulls, a PG#13 rozgrywa pierwszy słaby mecz od bardzo dawna.


Blazers (36-23) – Sixers (38-22) – 130:115

Suns (11-50) – Hawks (20-40) -112:120

Nets (31-30) – Hornets (28-31) – 117:115

Grizzlies (23-38) – Cavs (14-46) – 107:112

Pacers (40-20) – Wizards (24-36) – 119:112

Lakers (29-30) – Pelicans (27-34) – 115:128

Pistons (28-30) – Heat (26-32) – 119:96

Celtics (37-23) – Bulls (16-44) – 116:126

Kings (31-28) – Thunder (38-21) – 119:116

Wolves (28-31) – Bucks (45-14) – 128:140

Rockets (34-25) – Warriors (42-17) – 118:112

Mavs (26-33) – Jazz (33-26) – 109:125


Rockets nie są już postrzegani jako zespół z samego szczytu jak w ubiegłym sezonie, ale wciąż postrzegani mogą być jako bardzo niewygodny rywal dla Warriors. Dziś w nocy ograli aktualnych mistrzów, podczas gdy chory James Harden nie wyszedł nawet na parkiet. Już początek zwiastował kłopoty GSW – Rockets zaczęli od serii punktowej 15-0, dominując później pierwszą połowę. Warriors co prawda doszli rywali w trzeciej kwarcie, momentami będąc wtedy na dwupunktowym prowadzeniu, ale w czwartej odsłonie Houston byli w stanie wrócić.

Tym, co pozwoliło Rockets wygrać, były w dużej mierze rzuty wolne, których oddali i trafili znacznie więcej niż rywale (92%-70%), oraz punkty po stratach – 17 strat Warriors Rockets przekuli w aż 25 punktów. GSW weszli w ten mecz zbyt rozluźnieni, uspokojeni nieobecnością Hardena. Tymczasem Chris Paul dzielnie przejął rolę lidera – w całym meczu zanotował 23 punkty, 5 zbiórek i aż 17 asyst. Już w pierwszej połowie rozdał ich 11, przekraczając granicę 9000 asyst w karierze jako 8. gracz w historii.

Jego wsparcie stanowił Eric Gordon z dorobkiem 25 punktów. Rockets wyraźnie wyszli na Warriors wyżej i wystawili Farieda obok Capeli w pierwszym składzie, czego z reguły nie robią. Kenneth na tym skorzystał, kończąc mecz z wynikiem 20 punktów i 10 zbiórek. Capela oprócz 15 zbiórek zdobył też 8 punktów.

https://www.youtube.com/watch?v=xn74Sw1GlAE

źródło:YouTube/FreeDawkins

Dla Warriors 29 oczek zdobył Kevin Durant, a kolejne 25 dodał Steph Curry, notując także 9 zbiórek i 7 asyst. Nie najlepiej poszło DeMarcusowi Cousinsowi – co prawda 13 punktów, 14 zbiórek i 4 bloki jest to linijka dobra, ale celność na poziomie 4/12 z gry i wskaźnik plus/minus na zdecydowanie najniższym w zespole poziomie -17 o czymś świadczy. Cousins wyleciał też z parkietu za 6 fauli. Rockets atakowali obręcz, wiedząc, że nie ma tam wybitnego obrońcy. Draymond Green zszedł z parkietu w czwartej kwarcie z kontuzją kostki.


Pelicans wyszli do starcia z Lakers bez Anthony’ego Davisa, którego przykuli do ławki w meczu back-to-back, grając lidze na nosie. Bez Davisa byli jednak w stanie poradzić sobie z Lakers prowadzonymi przez LeBrona Jamesa. Kto wie, może zawodnicy Lakers nie chcieli być nieuprzejmi wobec swojego przyszłego pracodawcy. Pelikany pokazały natomiast, że z tym składem wcale nie musieliby być poza playoffami, bo potencjał w tym zespole jest, tylko rotacja miejscami trochę krótka.

Nowy Orlean do zwycięstwa poprowadził w dużej mierze Jrue Holiday, który zdobył 27 punktów i 7 asyst, trafiając przy okazji 5/9 zza łuku. Po wyrównanej pierwszej kwarcie, Pelikany odleciały, przez resztę meczu utrzymując wysokie prowadzenie. Julius Randle dorzucił 24 punkty, 3 zbiórki i 5 asyst, a Elfrid Payton 14 punktów, 5 zbiórek i 9 asyst. Z ławki 18 punktów, 10 zbiórek i 8/8 z gry wniósł Cheick Diallo.

https://www.youtube.com/watch?v=98ohkHMHUZg

źródło:YouTube/FreeDawkins

W składzie Lakers wyróżniały się dwie postacie. LeBron James zdobył 27 punktów, 7 zbiórek i 12 asyst, a Brandon Ingram dorzucił do tego 29 oczek. Reszta zespołu prawie nie istniała. Kuzma zdobył 12 punktów, ale z dystansu trafił tylko 1/5 rzutów. W ofensywie jednak, mimo wzięcia ciężaru gry na siebie przez dwie osoby, Lakers nadążali. Problemem była defensywa, która pozwalała pelikanom na zbyt wiele. LeBron po meczu mówił o tym, że Lakers przez ostatnie kilka lat za bardzo ugrzęźli w kulturze przegrywania. Nie mów, że nie wiedziałeś na co się psizesz, LeBron


Bucks wygrywający wysoko z Wolves, to jeden z niewielu meczów tej nocy, wygrany przez faworytów. Najlepszy obecnie zespół NBA rzucił Leśnym Wilkom aż 14 punktów, realizując założenia Mike’a Budenholzera w najlepsze. Najwięcej punktów dla Bucks, bo aż 28, zdobył Khris Middleton. Giannis Antetokounmpo dodał 27 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst. Greek Freak rozegrał świetne zawody, razem z drużyną odniósł zwycięstwo, ale po nocach będzie mu się chyba śnił ten blok Anthony’ego Tollivera:

Ta akcja defensywna to jednak wyjatekod reguły – Wolves wciąż grali bez Townsa, który zmaga się ze wstrząśnieniem mózgu, a ich strefa podkoszowa pod jego nieobecność cierpi. Najlepszym strzelcem Timberwolves był po raz kolejny Derrick Rose, który z ławki wniósł 23 punkty, 3 zbiórki i 4 asysty. Kolejne 20 oczek dorzucił Taj Gibson, dodając do nich 6 zbiórek. Bardzo dobry mecz z ławki zagrał wspomniany wcześniej Tolliver, który uzyskał 17 punktów, 5 zbiórek i blok życia, ale to po stronie Bucks stali rezerwowi podkoszowi. Zarówno Ersan Ilyasova, jak i Nikola Mirotic, stanęli na wysokości zadania, zdobywając kolejno  13 i 17 punktów. Nie zawiódł też grający w pierwszej piątce Brook Lopez z dorobkiem 19 oczek i 7 zbiórek. Łącznie tych trzech graczy rotacji podkoszowej Bucks trafiło 9/18 zza łuku. Lopez dodatkowo stłamsił Dario Saricia jednym zagraniem.


Jedno starcie mogliśmy wczoraj oglądać od godziny 19:00 naszego czasu i było to starcie Blazers z Sixers. Philly ciągle jeszcze gra bez Embiida i to widać. Portland wygrało pomimo trafienia tylko 21% trójek. Zdominowali za to strefę podkoszową – wygrali zbiórki aż 53-33, zdejmując 19 piłek z ofensywnej tablicy! Mecz zdominował zatem Jusuf Nurkić, który zdobył 24 punkty, 10 zbiórek i 4 asysty. Niewiele gorzej radził sobie jego zmiennik, Enes Kanter – on zanotował 16 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty. Lillard i McCollum zagrali przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo – łącznie trafili 2/10 z dystansu.

https://www.youtube.com/watch?v=FHOQlr7maS0

źródło:YouTube/FreeDawkins

Dla Sixers dwoił się i troił Ben Simmons – zdobył świetne 27 punktów, 7  zbiórek i 10 asyst, ale to nie wystarczyło. Kolejne 20 punktów dodał Tobias Harris, a 15 Jimmy Butler. JJ Redick trafił w całym meczu 1/10 rzutów z gry, a Boban na parkiecie spędził skromne 19 minut, nie radząc sobie z rywalami. Więcej grali Mike Scott i Jonah Bolden, jednak oni nie są specjalnie wprawieni w walce stricte podkoszowej. To był problem.


Nie była to noc faworytów. Thunder przegrali z Kings po meczu, którego wynik sugeruje zacięte starcie. Kings jednak przez większość meczu wysoko prowadzili, pod koniec stopniowo tracąc przewagę. Na minutę przed końcem Russell Westbrook celną trójką doprowadził do remisu. Za 30 sekund jednak De’Aaron Fox trafił oba rzuty wolne, Russell Westbrook stracił piłkę popełniając faul w ataku, a Adams sfaulował Harrisona Barnesa, który na 4 sekundy przed końcem rzucał z linii rzutów wolnych, zapewniając Kings wygraną. Była jeszcze trójka PG#13 na 0,8 sekundy przed końcem, ale ta nie znalazła drogi do kosza.

Był to kolejny świetny mecz Buddy’ego Hielda, który skończył z dorobkiem 34 punktów. Z ławki wsparcie zapewnił Marvin Bagley III, który dopisał na swoje konto 19 punktów i 10 zbiórek. Tyle samo punktów zdobył De’Aaron Fox, który jednak dorzucił też 9 asyst. Z drugiej strony grę OKC ciągnął Russell Westbrook, kończąc z linijką 41 punktów, 10 zbiórek, ale tylko 4 asyst i aż 7 strat. Nie był to dzień Paula George’a, który zdobył 14 punktów, trafiając tylko 4/19 rzutów z gry. Wczoraj Thunder grali jednak mecz zakończony dwoma dogrywkami, więc mógł być zmęczony.


Faworyci przegrali także w Chicago – do Windy City przyjechali Boston Celtics i polegli w meczu przeciwko Bulls. Mecz życia rozegrał Zach LaVine, który zdobył 42 punkty. W sukurs poszedł mu Lauri Markkanen, który dorzucił 35 punktów i 15 zbiórek, dominując strefę podkoszową. Młody Fin po cichu ma bardzo dobry miesiąc! Dla Celtics 37 oczek, 5 zbiórek i 10 asyst zdobył Kyrie Irving, ale to nie pomogło. Bulls od drugiej kwarty dominowali, w trzeciej odsłonie prowadząc nawet różnicą 25 puntów. Kyrie po meczu powiedział, że w chwili obecnej i tak nie widzi zespołu, który byłby w stanie wygrać z nimi siedmiomeczową serię.

źródło:YouTube/House of Highlights


Jazz wygrali z Mavericks, po (w końcu) świetnym meczu Rickiego Rubio. Hiszpan zdobył 25 punktów, 4 zbiórki, 5 asyst i tym razem ani razu nie stracił piłki. Kolejne 25 punktów zdobył Donovan Mitchell, dodając do nich 8 zbiórek i 6 asyst. Z ławki 22 punkty dorzucił Jae Crowder. Mavs wciąż grają bez Doncicia, a w pierwszej piątce wyszedł Dirk Nowitzki. W 25 minut zdobył 15 punktów, trafiając 3/9 za trzy.


Nets ograli Hornets po meczu, przez którego większość zdecydowanie dominowali. Pod koniec co prawda Hornets wyszli na chwilę na prowadzenie, ale w samej końcówce D’Angelo Russell zapewnił Brooklynowi zwycięstwo. W całym meczu zdobył 40 punktów i 7 asyst, w tym ostatnie 12 punktów całego zespołu Nets w tym meczu.

Kemba Walker miał szanse doprowadzić do zwycięstwa w ostatniej akcji, ale jego potencjalny game-winner został zablokowany przez Carisa LeVerta:

https://twitter.com/Supreme_Gifs/status/1099497721101074432


Nie był to piękny mecz, ale Pacers pokonali Wizards. Indiana była po prostu skuteczniejsza, trafiając 56,6% rzutów z gry, w tym 44% z dystansu. Thaddeus Young zdobył 22 punkty, a 18 dorzucił Bojan Bogdanovic. Kolejny dobry mecz rozegrał Bradley Beal, zdobywając 35 punktów i 6 asyst. Próbował mu pomóc Thomas Bryant z linijką 23 punktów, 13 zbiórek i 3 bloków, ale na niewiele się to zdało.


Cavs pokonali Grizzlies, którzy trafili tylko 20% trójek i przegrali zbiórki 43-52. Przegrać zbiórki z rotacją podkoszową Cavs… To jest prawdziwa porażka. trzeba jednak przyznać, że jest ona o tyle mocniejsza, że pierwszy imponujący mecz po powrocie do zdrowia rozegrał Kevin Love. Lider Cavs zdobył 32 punkty i 12 zbiórek, trafiając 6/9 rzutów za trzy, czyli samemu trafiając o jeden rzut więcej niż cały zespół Grizzlies. Po drugiej stronie dobrze zagrał Jonas Valanciunas, który zanotował 25 punktów i 11 zbiórek. Marc Gasol rzadko grywał tak skutecznie w tym sezonie.

źródło:YouTube/House of Highlights


Pistons dosyć wyraźnie ograli Heat, po bardzo dobrym meczu ich ławki rezerwowych. Ish Smith zdobył 22 punkty i 9 asyst, a po 17 punktów dorzucili Lanston Galloway i Luke Kennard. Z graczy pierwszopiątkowych 20 punktów i 6 asyst zaliczył Blake Griffin, a 12 punktów i 14 zbiórek dodał Andre Drummond. Dla Heat 22 punkty zdobył Josh Richardson, a z ławki 15 oczek dorzucił Dwyane Wade.


Spośród zespołów trzeciego świata NBA, Hawks są zdecydowanie najlepsi. Dziś ograli Suns, przedłużając ich serię porażek do 17 z rzędu. Po 23 punkty zdobyli Trae Young i Kent Bazemore, 19 oczek i 14 zbiórek dodał John Collins. Dla Suns 29 punktów zdobył pozyskany z Heat Tyler Johnson.


Dwanaście meczów to za dużo jak na jedną noc