Anthony Davis wybuczany, Jokic zjadł Embiida, Love i LeVert wrócili!

Noc debiutów graczy wytransfeorwanych, jak Tobias Harris i Boban Marjanovic, ale też powrotów po kontuzjach, jak w przypadku LeVerta i Love’a – było co oglądać.


Knicks (10-44) – Pistons (25-29) – 103:120

Nuggets (37-18) – Sixers (35-20) – 110:117

Cavs (11-44) – Wizards (23-32) – 106:109

Bulls (13-42) – Nets (29-28) – 125:106

Bucks (41-13) – Mavs (25-29) – 122:107

Warriors (39-15) – Suns (11-46) – 117:107

Wolves (25-30) – Pelicans (25-31) – 117:122

Heat (25-28) – Kings (29-26) – 96:102


Starciem tej nocy bez wątpienia nazwać należy mecz Nuggets z Sixers. Nie był to może najpiękniejszy mecz, ale swój debiut w koszulkach Philly zaliczyli gracze pozyskani w czasie minionego trade deadline. Drużyna ze stanu Pensylwania wyszła więc na parkiet w składzie Simmons-Redicks-Butler-Harris-Embiid. W kolejnych minutach jednak trener Brown tak rotował minutami, że raczej nie znajdowali się oni razem na boisku.

Sixers już w drugiej kwarcie objęli prowadzenie różnicą 15 punktów – głównie za sprawą rewelacyjnego JJ Redicka. 34-letni strzelec był w tym meczu punktowym liderem gospodarzy i zdobył 34 punkty, trafiając 6/7 rzutów zza łuku, z czego 4/4 w pierwszej połowie.

Nuggets odrobili straty jeszcze przed przerwą, a na przełomie trzeciej i czwartej kwarty wymieniali się z Sixers prowadzeniem, ale koniec końców to Philly wyszła z tego starcia zwycięsko. Udany debiut zaliczył Tobias Harris, który zdobył 14 punktów i 8 zbiórek, na razie nie oddając wielu rzutów. Mike Scott, James Ennis III i Boban Marjanovic zagrali po kilkanaście minut, raczej nie pokazując jeszcze nic ciekawego

źródło:YouTube/House of Highlights

Na uwagę zasługuje pojedynek Joela Embiida z Nikolą Jokiciem, w którym Embiid zupełnie sobie nie poradził. Zdobył 15 punktów i 12 zbiórek, trafiając tylko 4/17 z gry i 0/5 za trzy. Nie jest tak, że to sam Jokic zatrzymał JoJo w obronie – często krył go chociażby Mason Plumlee – ale w tym starciu to Jokic zaprezentował się lepiej. Podobno jednak Embid grał z grypą żołądkową, co by go w dużej mierze usprawiedliwiało. Serbski center natomiast zanotował 27 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst, i był lepszy zza łuku, bo trafił 1/5 rzutów z dystansu. Poza Jokiciem w barwach Nuggets dobrze pokazał się Jamal Murray, który zdobył 23 punkty, 5 zbiórek i 6 asyst, a mógł zagrać lepiej, bo nie był najskuteczniejszy. Jak z resztą całe Denver, które trafiło 23% swoich rzutów z dystansu.

W przerwie meczu zastrzeżono numer #2, który należał do Mosesa Malone’a, legendy Sixers. Koszulka dumnie zawisła pod kopułą:


New Orleans Pelicans nie przehandlowali Anthony’ego Davisa, więc musieli pozwolić mu grać. Jako że wrócił już do zdrowia po kontuzji palca, pojawił się na parkiecie w meczu z Timberwolves. Rozegrał skromne, ale bardzo owocne 25 minut – zdobył w tym czasie 32 punkty, 9 zbiórek i 3 bloki. Do reglamentowanych minut Davisa będziemy musieli się chyba przyzwyczaić – już pojawiły się informacje, że AD będzie opuszczał mecze back-to-back. NBA chce karać Pelicans za każdy opuszczony mecz Davisa grzywną 100 tys. dolarów, a kibice ukarali samego Davisa buczeniem na starcie meczu:

W ostatecznym rozrachunku jednak, osłabieni minutami Davisa, nieobecnością Okafora i Paytona, oraz wytransferowaniem Miroticia Pelicans wygrali to starcie z Wolves. Na taką możliwość nie wskazywała pierwsza połowa, w której Leśne Wilki dominowały, prowadząc już 18 punktami w drugiej kwarcie. Wtedy jednak Pelikany przeprowadziły kontrofensywę, w kilka minut redukując kilkunasto-punktową stratę do zera, a w trzeciej kwarcie wychodząc samemu na kilkunasto-punktowe prowadzenie.

źródło:YouTube/House of Highlights

Oprócz Davisa do tego wyniku przyczynił się też Jrue Holiday, który zanotował 27 punktów, 4 zbiórki, 9 asyst i 3 przechwyty. Dla Minnesoty liderem był Towns, który zdobył 32 oczka i 8 zbiórek. Wiggins mógł powalczyć o triple double, ale skończył z dorobkiem 27 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst. Do gry wrócił Jeff Teague, ale na razie wchodzi z ławki – w 17 minut zdobył 12 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst.


Mavs osłabili się w minionym trade-deadline i widać było to na parkiecie. Grający obok Doncicia w pierwszym składzie Jalen Brundon, czy Dorian Finney-Smith to za mało, żeby poradzić sobie z Milwaukee Bucks. Rywale ograli Dallas w dużej mierze szybkością i atletyzmem – Bucks wygrali zbiórki 51:37, ale też zdobyli aż 29 punktów po stratach Mavericks (których wcale nie było tak dużo, bo 14) .

Giannis Antetokounmpo zdobył 29 punktów, 17 zbiórek i 5 asyst, legitymując się najwyższym w drużynie wskaźnikiem plus/minus na poziomie +25. Kolejne 20 oczek dorzucił Brook Lopez, a po 18 dodali Bledsoe i Brogdon. Khris Middleton nie zagrał z powodu „zarządzania zmęczeniem”, a Nikola Mirotic jeszcze nie zaliczył debiutu w barwach Bucks.

źródło:YouTube/House of Highlights

W pierwszej kwarcie wydawało się, że Mavs mogą powalczyć, ale reszta meczu to blow-out – w trzeciej kwarcie Bucks prowadzili już różnicą ponad 20 punktów. Dallas zredukowało te straty odrobinę, co jest zasługą jedynych dwóch graczy z wyraźnie dodatnim wskaźnikiem plus/minus w obozie Mavericks. Kolejno +15 i +14 byli Trey Burke oraz Dirk Nowitzki, wchodzący na parkiet z ławki. Burke zdobył 18 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst, a Dirk 6 punktów i 3 zbiórki, trafiając tylko 2/9 z gry. Luka Doncic zdobył 20 punktów.


Golden State Warriors uporali się z Phoenix Suns kończąc mecz różnicą 10 punktów, chociaż mecz niósł za sobą wiele zmian prowadzenia. W pierwszej kwarcie to Suns wygrywali kilkunastoma punktami. Prowadzenie dali sobie wyrwać, ale GSW do końca meczu nie byli w 100% bezpieczni. Fakt, że Suns nawiązali walkę dziwi, kiedy spojrzy się w statystyki – trafili tylko 38% rzutów z gry i 19% zza łuku, podczas gdy Warriors trafili 50% z gry i 34,5% zza łuku. Faktem jest jednak też, że Suns zebrali aż 19 piłek na atakowanej tablicy, co znacząco pognębiło mistrzów.

Najlepszym strzelcem GSW był Klay thompson, który zdobył 25 punktów i trafił 4/5 rzutów z dystansu. Durant zdobył 21 punktów, a Curry 20. DeMarcus Cousin dodał 18 na dobrej skuteczności 7/11 z gry. Dla Suns nie zagrał Devin Booker, ale świetny mecz z ławki rozegrał Kelly Oubre – zdobył 25 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty, nie trafiając jednak żadnej z 4 oddanych trójek. Dobry mecz rozegrał też Deandre Ayton, który zdobył 23 punkty i 12 zbiórek. Josh Jackson i Mikal Bridges dodali po 19 punktów.


Chicago Bulls pojechali na Booklyn i ograli miejscowych Nets. Świetny mecz rozegrał Lauri Markkanen, który zdobył 31 punktów i 18 zbiórek. Kolejne 26 punktów i 5 asyst dodał Zach LaVine. Nowy nabytek Byków, Otto Porter Jr., zdobył 18 punktów i 4 zbiórki, trafiając bardzo dobre 4/5 z gry. Nets próbował ratować D’Angelo Russell, zdobywając 23 punkty i 6 asyst – trafił jednak tylko 1/8 z dystansu. Z ławki świetny występ zaliczył też Allen Crabbe, który w 21 minut trafił 5/9 z dystansu, zaliczając łącznie 19 punktów. Co jednak istotne – wrócił do gry po strasznie wyglądającej kontuzji Caris LeVert. W 14 minut zdobył 11 punktów, 4 asysty i aż 5 przechwytów, a na starcie został ciepło przywitany:


Pistons na własnym parkiecie ograli nowojorskich Knicks. Genialne spotkanie zaliczył Andre Drummond, który zszedł z boiska z linijką 29 punktów, 20 zbiórek i 3 bloki. Dobrze zagrał też Blake Griffin, który zdobył 26 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty, choć trafił tylko 2/7 zza łuku.

Dla Knicks przyzwoicie zagrał tylko DeAndre Jordan, który zaliczył 14 punktów i 11 zbiórek, trafiając wszystkie 5 rzutów z gry. A, no tak, 31 punktów i 8 asyst zdobył Dennis Smith Jr., ale wskaźnik plus/minus na poziomie -18 mówi sporo o tym, ile jego statystyki wnoszą do gry. Nie winię go – w słabym zespole ktoś musi zdobywać te punkty i dobrze dla niego, że pada akurat na niego.


Wizards bez problemów pokonali u siebie Cavs, wygrywając już pierwszą kwartę 41:27. Bradley Beal zdobył rewelacyjne 25 punktów i 13 asyst, ale gwiazdą meczu był świeżo pozyskany z Bulls Bobby Portis. Wszedł z ławki na 17 minut i zdobył 30 punktów na słabej rotacji podkoszowej Kawalerzystów. Inny gracz pozyskany z Chicago, Jabari parker, zdobył 7 punktów, 11 zbiórek i aż 9 asyst.

Dla Cavs 27 oczek zdobył Collin Sexton, ale nie to jest najważniejsze – do gry powrócił Kevin Love. Po 50 meczach nieobecności Kevin wyszedł w pierwszym składzie i jak na razie rozegrał tylko 6 minut. W tym czasie zdobył 4 punkty, trafiając 1/5 rzutów z gry. To może być długi powrót do formy.