Dwie dogrywki w Waszyngtonie, Curry pogrążył Dallas

Niedziela z NBA rozpoczęła się niezwykle wcześnie, dzięki czemu mogliśmy oglądać genialne starcie w Waszyngtonie. Oprócz niego jednak nie brakowało emocji.

New York Knicks – Philadelphia 76ers: 105:108

Pierwsze spotkanie rozgrywane wczoraj i nie brakowało w nim emocji, chociaż nie tak jak w kolejnym. W pierwszej połowie Sixers kontrolowali przebieg spotkania, prowadzili 24 punktami i wszystko szło zgodnie z planem. W trzeciej kwarcie powróciły jednak demony przeszłości i zbytnie rozluźnienie.

Knicks w trzeciej kwarcie się obudzili i przy pomocy rzutów zza łuku wrócili do gry. Prowadził ich Kevin Knox (wreszcie bardzo dobre spotkanie debiutanta) i Luke Kornet (center, który wygryzł Kantera). Sixers odzyskali prowadzenie na stracie czwartej kwarty, ale  końcówka była wyrównana i po tym jak Dotson ustawił wynik na 108-105 przy kilku sekundach do końca, Knicks zebrali w ataku, ale trójka Mudiaya minimalnie za słaba, aby doprowadzić do dogrywki. Philly uciekła z tym zwycięstwem.

Do gry wrócił Embiid i klasycznie sobie dominował chociaż i jemu nerwy puszczały czasem. Prawie triple-double (częsty widok tej kolejki) zaliczył Ben Simmons – 20/22/9 – to pierwsze od 28 lat takie dokonanie przez obrońcę.

76ers: J. Embiid – 26 (8 zb., 6 bl.), J. Redick – 22 (3×3), B. Simmons – 20 (22 zb., 9 as.), J. Butler – 16 (8 zb.), W. Chandler – 7, M. Muscala – 6, T.J. McConnell – 6, L. Shamet – 5, J. Bolden – 0 (9 zb.), F. Korkmaz – 0

Knicks: K. Knox – 31 (4×3, 7 zb.), L. Kornet – 23 (3×3, 5 as.), E. Mudiay – 19, M. Hezonja – 9, D. Dotson – 8 (5 as.), F. Ntilikina – 8 (6 as.), L. Thomas – 4, N. Vonleh – 3, A. Trier – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Washington Wizards – Toronto Raptors: 138:140/2OT

Fantastyczne spotkanie i tylko się cieszyć, że trafiło się o tak przyjemnej dla nas porze. Pierwsza część meczu to znakomita obrona Raptors i wyraźny brak inwencji po stronie Wizards. Bez Walla, w pierwszej piątce jedynie Bradley Beal groził penetracją i Toronto świetnie się do tego przygotowało. Generalnie Dinozaury prowadziły całą pierwszą połowę, nawet 23 punktami.

W trzeciej kwarcie Wizards zaczęli wracać, lecz popis dali w czwartej. A właściwie Bradley Beal dał – 21 punktów w czwartej ćwiartce i doprowadzenie niemal w pojedynkę do dogrywki? Take that! Wybitny mecz Beala, który do 43 punktów dodał 10 zbiórek i 15 asyst (wyrównał rekord kariery). Wspierany przez Otto Portera (dajcie go już do pierwszego składu) i Trevora Arizę (prawie triple-double w tym meczu mimo bycia głównym obrońcą na Leonardzie).

Niestety dla Beala, po drugie stronie też mieli swojego herosa. Kawhi Leonard był dokładnie tam gdzie go potrzebowali – 41/11/5 i ważne rzuty w końcówkach. Jemu z kolei pomagał w wybitny sposób Pascal Siakam z linijką 24/19. Bohaterem meczu został jednak i tak Serge Ibaka z tą oto trójką:

Wizards bez Walla grają o klasę lepiej, Beal kwitnie i gdyby dać mu lepszych partnerów to byłby w stanie o coś powalczyć. Wiz powinni nim handlować? Cena wyższa nie będzie, ale trochę szkoda bo gość im w pojedynkę ratuje ten zespół.

Raptors: K. Leonard – 41 (3×3, 11 zb., 5 as., 3 prz.), P. Siakam – 24 (19 zb., 3 prz., 5 st.), D. Wright – 17, D. Green – 16 (3×3, 8 zb.), K. Lowry – 12 (11 as., 5 st.), S. Ibaka – 10, N. Powell – 9, O. Anunoby – 7, G. Monroe – 4

Wizards: B. Beal – 43 (6×3, 10 zb., 15 as., 3 prz.), O. Porter Jr. – 27 (5×3, 8 zb.), T. Ariza – 23 (4×3, 9 zb., 10 as., 5 st.), T. Bryant – 18 (11 zb.), J. Green – 12, T. Brown Jr. – 7, T. Satoransky – 4 (7 zb.), I. Mahinmi – 4, S. Dekker – 0, C. Randle – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Atlanta Hawks – Milwaukee Bucks: 114:133

Kolejne z wieczornych spotkań i kolejne, które miało dosyć niespodziewany przebieg. Atlanta bowiem bardzo długo pozostawała w grze w tym pojedynku, w dodatku robiąc to dzięki lepszej grze na tablicach. Sam Giannis w pierwszej połowie zaliczył zaledwie 1 zbiórkę.

W drugiej jednak sprawy wróciły do normy, a w czwartej Bucks już mieli na tyle spokojną przewagę, że nie było stresów. Milwaukee to jedyny zespół który nie przegrał dwóch meczów pod rząd w tym sezonie, więc wiecie, dbać o taką serię trzeba. Tym bardziej, jeśli przeciwnik traci 24 razy piłkę. Aż grzech nie skorzystać.

Bucks: G. Antetokounmpo – 33 (3 prz.), E. Bledsoe – 24 (10 as.), K. Middleton – 17 (11 zb.), M. Brogdon – 14, G. Hill – 11, B. Lopez – 9, D.J. Wilson – 8, E. Ilyasova – 5 (3 prz.), S. Brown – 5, T. Snell – 5, J. Smith – 2, P. Connaughton – 0

Hawks: T. Young – 26 (10 zb.), D. Bembry – 18 (7 zb., 6 st.), J. Collins – 13 (11 zb.), O. Spellman – 13 (4×3, 4 bl.), A. Len – 12 (8 zb.), K. Huerter – 11, T. Prince – 7, J. Lin – 7 (5 as.), J. Anderson – 4, V. Carter – 3, T. Dorsey – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Orlando Magic – Houston Rockets: 116:109

Proszę bardzo, cała liga głowi się nad tym jak powstrzymać Jamesa Hardena i pobić jego Rakiety, a remedium na to znalazło Orlando Magic. Nie, tak naprawdę to nic nie znaleźli, ale mieli trochę szczęścia. James Harden bowiem miał słabszy dzień – tak 38/9/12 i słabszy dzień? Brodacz trafił jednak tylko 1 z 17 rzutów zza łuku, a w końcówce kiedy potrzebowali jego punktów, nie miał już sił.

Magic ograli Houston 14-4 w ostatnich 4 minutach spotkania i ani Harden ani nikt inny w ego zespole nie potrafił odpowiedzieć na kolejne punkty Orlando pochodzące głównie od Terrence’a Rossa, Evana Fourniera i Aarona Gordona. Bardzo ładny mecz zagrał Austin Rivers i chyba czas zacząć mu wierzyć, że utrzymuje się w tej lidze nie tylko dzięki ojcu.

James wyrównał rekord Kobego w erze rzutów za trzy z ilością spotkań z minimum 30 punktami. Obecnie ma ich 16 i okaże się czy Memphis będzie w stanie to przerwać. Nie sądzę.

Rockets: J. Harden – 38 (9 zb., 12 as., 4 prz.), A. Rivers – 25 (4×3), C. Capela – 17 (10 zb.), D. House Jr. – 14 (4×3), P. Tucker – 8 (8 zb.), G. Green – 3, M. Chriss – 2, J. Ennis III – 2, G. Clark – 0

Magic: A. Gordon – 22 (8 zb., 5 as.), N. Vucevic – 22 (9 zb., 6 as.), E. Fournier – 19, T. Ross – 17, D.J. Augustin – 9, W. Iwundu – 8, J. Isaac – 7, K. Birch – 7, I. Briscoe – 5

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Dallas Mavericks – Golden State Warriors: 114:119

Wielki mecz zagrał przeciwko Dallas Stephen Curry. 48 punktów, 11/19 trójek, 5 asyst i zaledwie 3 rzuty wolne (jeden za faul techniczny Carlisle’a i dwa w ostatnich sekundach meczu). To musi robić wrażenie. Co najciekawsze, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, mimo takiej dyspozycji Stefana, mecz był wyrównany do samego końca.

I tak naprawdę, Golden State mogło, a wręcz powinno go przegrać, ponieważ Dallas osłabione brakiem rozgrywających (Smith i Barea) spudłowało swoje osiem ostatnich rzutów z gry, a w ostatniej akcji Harrison Barnes się pogubił:

Trzeba było znaleźć gdzieś Lukę, który dzisiaj pokazał, że jego stepback three ma nadzwyczajny zasięg:

Warriors: S. Curry – 48 (11×3, 5 as.), K. Durant – 28 (7 zb., 5 as.), K. Thompson – 16, A. McKinnie – 10, A. Iguodala – 6 (7 zb., 6 as., 3 prz.), D. Green – 4 (7 as.), J. Jerebko – 3 (8 zb.), K. Looney – 2, S. Livingston – 2, J. Bell – 0

Mavericks: L. Doncic – 26 (5×3, 5 as., 5 st.), H. Barnes – 22 (4×3), D. Jordan – 13 (14 zb.), J. Brunson – 12, D. Harris – 9, W. Matthews – 8 (5 as.), D. Powell – 8, D. Finney-Smith – 7 (7 zb.), M. Kleber – 6 (8 zb.), D. Nowitzki – 3

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Denver Nuggets – Portland Trail Blazers: 116:113

Pojedynek bałkańskich centrów wywodzących się z Denver wygrał zdecydowanie Jokic, potwierdzając dobrą decyzję jaką podjęli włodarze klubu. Joker poprowadził zespół do zwycięstwa, będąc kolejnym z zawodników, który się dzisiaj otarł o triple-double.

Wydawać się mogło, że kluczowa dla spotkania będzie trzecia kwarta – Blazers wyszli na prowadzenie ale 15 punktów w tej części Jokica i run 17-10 wyprowadził Denver na prowadzenie. W czwartej kwarcie PTB doprowadzili do wyrównania, które rozstrzygnięto dopiero w ostatnich sekundach. Najważniejsza akcja meczu? Jamal Murray zbiera własny rzut i trafia oba wolne na 3 sekundy do końca. Obrona Paula Millsapa uniemożliwiła Lillardowi celny rzut na zwycięstwo.

Do Bryłek wrócił Will Barton. Bardzo dobra informacja, dzięki temu może Nuggets wreszcie nabiorą czegoś w rodzaju głębi składu. Szkoda tylko, że Gary Harris znów nie gra, a Paul Millsap w ataku wciąż nie pokazuje tego, czego od niego oczekiwano.

Przy okazji – ile widzieliście pick&rolli tak dobrze rozegranych przez dwóch środkowych?

Trail Blazers: D. Lillard – 26 (7 as.), C. McCollum – 18 (4×3), J. Layman – 13, E. Turner – 13 (5 as.), J. Nurkic – 12 (8 zb., 3 prz.), A. Aminu – 9 (12 zb.), Z. Collins – 8, M. Leonard – 7, S. Curry – 4, N. Stauskas – 3

Nuggets: N. Jokic – 40 (4×3, 10 zb., 8 as.), J. Murray – 24, M. Beasley – 13 (3×3), P. Millsap – 11, M. Morris – 10, M. Plumlee – 8 (7 zb.), W. Barton – 7, T. Craig – 3, J. Hernangomez – 0, T. Lydon – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Los Angeles Lakers – Cleveland Cavaliers: 95:101

W pojedynku zespołów pozbawionych LeBrona wygrywają Kawalerzyści. Trudno spodziewać się było innego wyniku skoro skuteczność Jeziorowców zza łuku wyniosła 20%, a z linii 59%. Mimo wszystko dosyć zaskakująca victoria ze strony Cavs, którzy przerwali tym samym ich najlepszą w tym roku serię tankowania po Ziona, która wyniosła 12 porażek z rzędu.

Cedi Osman przypomniał sobie, że wielu stawiało go w roli pewniaka do nagrody MIP i przy pomocy Tristana Thompsona i Aleca Burksa, którzy ogarnęli tablice, poprowadził zespół do zwycięstwa. Nie wystarczyła tym razem seria punktowa Kyle’a Kuzmy. To co, kogo byście woleli w drużynie, Kuzmę czy Ingrama?

Z dobrych informacji – Lakers wyglądali jakby właśnie przegrywali decydujący mecz w sezonie:

Cavaliers: C. Osman – 20 (8 zb.), R. Hood – 18, C. Sexton – 17, A. Burks – 17 (13 zb.), T. Thompson – 15 (14 zb.), J. Clarkson – 9, M. Dellavedova – 3, J. Blossomgame – 2, A. Zizic – 0, C. Payne – 0

Lakers: K. Kuzma – 29 (9 zb.), B. Ingram – 22 (7 zb.), L. Ball – 13 (8 zb., 8 as.), J. Hart – 9, M. Beasley – 8, I. Zubac – 5, K. Caldwell-Pope – 4, S. Mykhailiuk – 3, J. McGee – 2 (8 zb.), T. Chandler – 0, L. Stephenson – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights