Polish Heritage Night w pełni udane, Wolves niszczą Lakers

Polish Heritage Night była oczywiście głównym wydarzeniem wczorajszego wieczoru, szczególnie dla nas, lecz w NBA nie brakowało innych, ciekawych spotkań.

Los Angeles Clippers – Orlando Magic: 106:96

Polish Heritage Night w Los Angeles. Wielkie polskie święto za oceanem, organizowane przez Marcina Gortata, które jest jednocześnie wielką promocją Polski w Stanach Zjednoczonych. Ósma już edycja wydarzenia w którym nie zabrakło polskich gwiazd muzyki (Grubson, Edyta Górniak), kina (Izabela Miko, Rafał Zawierucha) i sportu (Andrzej Fonfara, Konrad Bukowiecki), miejmy nadzieję, że nie ostatnia, bo całkiem przyjemnie się słucha „Ona tańczy dla mnie” w przerwie meczu NBA.

W kwestii meczu – Clippers zaczęli bardzo niemrawo, pudłując co się dało. To pozwoliło Magic na zbudowanie 10-punktowej przewagi. Na całe szczęście, Marcin przypomniał chłopakom z drużyny, że nie mogą mu narobić wstydu przed tyloma rodakami i LAC wzięli się do gry. Już do przerwy przewaga spadła do 2 punktów, a w drugiej połowie to oni przejęli inicjatywę, prowadzeni głównie przez Tobiasa Harrisa. Magic walczyli tak naprawdę do połowy czwartej kwarty, później nie było już co zrobić.

Jak poszło głównemu aktorowi dzisiejszego meczu? Świetnie, naprawdę. Marcin zdobył 8 punktów, 10 zbiórek i aż 6 asyst, w tym kilka bardzo ładnych. Niejeden raz zbijał piłki z atakowanej tablicy do partnerów i generalnie zaprezentował się tak jak powinien. Jedyna szkoda, to aż 24 zbiórki jakie zaliczył jego główny przeciwnik, czyli Nikola Vucevic. Najważniejsze jednak jest zwycięstwo. No i świętowanie po nim.

Magic: A. Gordon – 17, N. Vucevic – 16 (24 zb., 8 as.), D.J. Augustin – 12, E. Fournier – 12, W. Iwundu – 8, M. Bamba – 8 (10 zb.), T. Ross – 8, I. Briscoe – 6, J. Simmons – 4, J. Grant – 3, J. Isaac – 2, J. Martin – 0, K. Birch – 0

Clippers: T. Harris – 28 (9 zb.), L. Williams – 17, D. Gallinari – 13, S. Gilgeous-Alexander – 13, M. Harrell – 9 (8 zb.), M. Gortat – 8 (10 zb., 6 as.), A. Bradley – 7, J. Motley – 4, P. Beverley – 3, M. Scott – 2, T. Wallace – 2, S. Thornwell – 0

https://www.youtube.com/watch?v=HJhLvroT7wU

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Chicago Bulls – Brooklyn Nets: 100:117

Brooklyn Nets to w tym sezonie bardzo miła dla oka drużyna, która w dodatku potrafi to przekuwać w zwycięstwa i wcale nie można ich wykluczyć z pojedynku o najlepszą ósemkę Wschodu. Nie świadczy to dobrze o tej konferencji, ale co tam – wolę chłopaków z Brooklynu w playoffs niż topornych Pistons.

Mecz rozpoczął się w bardzo brzydkim stylu, ponieważ obie drużyny pudłowały na potęgę. Kiedy wreszcie wróciły na właściwe tory, Demarre Carroll pomógł Nets objąć prowadzenie. Do przerwy jednak za sprawą głównie Zacha LaVine’a (16 punktów w tej części gry), ale także Bobby’ego Portisa (17 punktów w 20 minut meczu, świetny powrót!) wróciły do gry i do przerwy był remis. W trzeciej kwarcie D’Angelo Russell jednak odpalił trzy trójki i załatwił prowadzenie, które Nets utrzymali i powiększyli w ostatniej ćwiartce. D’Lo w ostatnich 4 spotkaniach ma średnią 26,5 pkt. Po kontuzji LeVerta wszedł w rolę ofensywnego lidera i czuje się w niej coraz lepiej. Kolejny (obok Randle’a), który po odejściu z LA tylko na tym korzysta.

Bulls rozpoczęli piątką w której najstarszy był Kris Dunn mający 24 lata – bez znaczenia i tak byli bez szans, bo pudłowali takie szanse:

Dla Nets to 20 zwycięstwo i są o krok od progu 50%. Ha! Kto się spodziewał przed sezonem? W ostatnich 15 meczach mają bilans 12-3, a to najlepiej od przenosin. #NetsChampions

Nets: D. Russell – 28 (6×3, 5 as.), D. Carroll – 20 (3×3), J. Allen – 19, S. Napier – 18 (3×3), J. Dudley – 10, E. Davis – 7 (13 zb.), S. Dinwiddie – 7 (5 as.), R. Kurucs – 6, J. Harris – 2, T. Graham – 0

Bulls: Z. LaVine – 27, B. Portis – 17 (3×3), K. Dunn – 16 (7 as.), L. Markkanen – 14, C. Hutchison – 8, W. Carter Jr. – 6 (8 zb.), R. Lopez – 6, R. Arcidiacono – 3, C. Felicio – 2, W. Selden – 1, S. Harrison – 0 (8 zb.), A. Blakeney – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Minnesota Timberwolves – Los Angeles Lakers: 108:86

Niemiłosiernie przejechali się za to Leśne Wilki nad Jeziorowcami. Jednak bez LeBrona ta drużyna nie jest wcale wiele lepsza niż rok temu (warto jednak pamiętać o braku Rondo i Kuzmy ostatnio). Mecz zaczął się od prowadzenia 15-1 dla Minnesoty i to w sumie wyjaśniło wszelkie wątpliwości, co do przyszłego zwycięzcy tego spotkania. W połowie kwarty było 26-5, a na koniec 35 do 19.

W dużej mierze to także wynik dziwnego pomysłu Luke’a Waltona, który postawił w pierwszej piątce na parę podkoszowych McGee/Zubac. Jak nie Kuzma na centrze, to McGee i Zubac obok. Mecz do przerwy praktycznie zakończony, a Lakers nigdy nie zeszli poniżej 10 punktów straty, od stanu 13-1. Gwoli ścisłości, Wolves występowali bez Rose’a i Covingtona, zatem także poważnie osłabieni.

W pierwszej połowie meczu naprawdę bardzo dobrze wyglądał Andrew Wiggins. W drugiej już mniej – trochę jak przez cały sezon, a nawet karierę tego zawodnika. Pierwsza piątka LAL przegrała to spotkanie 91-34, a historią meczu były paczki Townsa (znów wygląda jak jeden z lepszych ofensywnie centrów na świecie) i faul techniczny Beasleya za trash talk:

Źródło: youtube.com/MLG Highlights

Lakers: L. Stephenson – 14 (6 as.), B. Ingram – 13, M. Beasley – 11 (5 st.), J. Hart – 10, I. Zubac – 9 (8 zb.), K. Caldwell-Pope – 9, M. Wagner – 8, T. Chandler – 6 (10 zb.), S. Mykhailiuk – 4, J. McGee – 2, L. Ball – 0, I. Bonga – 0

Timberwolves: A. Wiggins – 28 (3×3), K. Towns – 28 (18 zb., 4 bl.), J. Teague – 15 (3×3, 11 as.), T. Gibson – 12 (11 zb.), J. Okogie – 8 (3 bl.), D. Saric – 6, G. Dieng – 5, A. Tolliver – 3, T. Jones – 3 (6 as., 4 prz.), J. Terrell – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Atlanta Hawks – Miami Heat: 106:82

Atlanta ewidentnie nie leży Miami. To już trzecia porażka Żarów w tym sezonie przeciwko Hawks. Ciężko powiedzieć, dlaczego styl Jastrzębi tak strasznie nie leży drużynie z Florydy, jedno natomiast jest pewne – wczorajszej nocy nie mieli żadnego argumentu.

Heat trafili 5/34 rzuty zza łuku, przegrali wyraźnie zbiórki, rzucali z gry na poziomie 35%, a ich obrona była momentami fatalna, momentami tylko zła. Niestety dla nich, wciąż nie w pełni zdrowy pozostaje Dion Waiters, który opuścił już drugi mecz po swoim niedawnym debiucie.

W Atlancie wreszcie dobry mecz Trae Younga, któremu bardzo zależało na koszulce D-Wade’a. Strasznie niedoceniany w tym sezonie Jeremy Lin z ławki również nie zaszkodził.

Heat: D. Jones Jr. – 14 (3 prz.), J. Winslow – 13, B. Adebayo – 12, J. Richardson – 11, D. Wade – 11, K. Olynyk – 9, J. Johnson – 7, R. McGruder – 3 (5 as.), H. Whiteside – 2, T. Johnson – 0 (3 prz.)

Hawks: T. Young – 19 (3×3), D. Bembry – 17, J. Lin – 15 (5 as.), J. Collins – 13 (13 zb.), K. Huerter – 10 (8 zb., 7 as., 3 prz.), D. Dedmon – 9 (11 zb.), D. Hamilton – 9 (8 zb., 6 as.), V. Carter – 8 (7 zb.), A. Len – 4 (7 zb.), J. Anderson – 2, O. Spellman – 0, T. Dorsey – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Oklahoma City Thunder – Washington Wizards: 98:116

Pierwsze zwycięstwo Waszyngtonu w Oklahomie w historii. Dotychczas zespół ze stolicy był 0-9 w wyjazdowych starciach z Thunder i ostatni raz wygrał z tą drużyną na wyjeździe jeszcze za czasów Seattle. Dzisiaj mimo osłabień, Wizards zagrali znakomicie i udało im się pokonać Grzmoty.

Duża w tym zasługa powrotu do formy Portera, który dorzucił od siebie 20 pkt. To bardzo ważne, żeby Otto znalazł odpowiedni rytm po kontuzji. Czarodziejom na pewno pomógł brak strat – jako cały zespół zaliczyli ich tylko 9. To o jedną więcej niż Russell Westbrook.

Russ zdobył kolejne triple-double, ale te jego straty okazały się za mocnym ciosem dla Thunder. Kiedy dodamy do tego słabsze dni jego kolegów (Steven Adams po pierwszej kwarcie zniknął w ataku, Dennis Schroder miał wskaźnik -32 podczas 17 gry), wszystko jest już wiadome.

Wizards: B. Beal – 25 (6 as.), O. Porter Jr. – 20 (4×3, 5 as., 3 bl.), J. Green – 16, T. Satoransky – 15, T. Bryant – 14 (7 zb.), I. Mahinmi – 9 (10 zb.), C. Randle – 7, S. Dekker – 6 (8 zb.), T. Ariza – 4 (7 zb.), T. Brown Jr. – 0, R. Baker – 0

Thunder: R. Westbrook – 22 (15 zb., 13 as., 8 st.), P. George – 20 (3×3, 5 as.), J. Grant – 17, S. Adams – 12 (8 zb.), A. Nader – 9, D. Schroder – 9, T. Ferguson – 5, N. Noel – 2, P. Patterson – 2, T. Luwawu-Cabarrot – 0, H. Diallo – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Toronto Raptors – Indiana Pacers: 121:105

Nick Nurse postanowił, że Kawhi odpocznie sobie w tym spotkaniu. Na szczęście dla Raptors w tej trudnej chwili znaleźli oni nowego bohatera, a stał się nim Norman Powell.

Powell zaliczył 23 punkty i był najlepszym strzelcem spotkania. To był jeden z tych dni, kiedy jesteś królem świata – 10/12 z gry i 3/3 zza łuku. Kiedy wspierali go jeszcze Siakam z double-double i Danny Green z 5 trójkami, a cały zespół trafił 17 rzutów za trzy punkty, nawet waleczna Indiana została pozbawiona argumentów.

Pacers mogą spokojnie zwalić to na historycznie niewygodnego rywala – przegrali pięć spotkań z rzędu z Toronto i 14 z ostatnich 16. Ponadto grali bez kluczowego gracza w postaci Mylesa Turnera.

Raptors natomiast tym razem mogli liczyć na swoją ławkę, która zniknęła gdzieś w ostatnim meczu z Bucks (5 punktów). Dzisiaj rezerwowi Dinozaurów zdobyli aż 52 punkty, a już w pierwszej kwarcie mieli więcej niż w całym meczu z Milwaukee.

Pacers: B. Bogdanovic – 21 (9 zb.), D. Sabonis – 16 (11 zb., 6 as.), V. Oladipo – 16, T. Young – 14 (9 zb., 3 prz.), D. Collison – 11 (5 as.), K. O’Quinn – 9 (7 zb., 4 bl.), C. Joseph – 9, T. Evans – 5, T.J. Leaf – 2, D. McDermott – 2, A. Holiday – 0

Raptors: N. Powell – 23 (3×3), S. Ibaka – 18 (5 st.), D. Green – 15 (5×3), P. Siakam – 12 (10 zb.), K. Lowry – 12 (8 as., 3 prz.), F. VanVleet – 12 (8 as.), G. Monroe – 11 (9 zb.), D. Wright – 10 (6 as.), O. Anunoby – 5, C. Boucher – 3, L. Brown – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Phoenix Suns – Charlotte Hornets: 113:119

Cardiac Kemba znów był obecny i Phoenix nie mogli nic na to poradzić. Rozgrywający Hornets zanotował 18 ze swoich 29 punktów w ostatnich 5 minutach czwartej kwarty i zgasił Słońca kończąc to spotkanie w taki oto sposób:

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Żaden zespół nie prowadził dwucyfrową różnicą punktów i dopiero w końcówce, Szerszenie obróciły mecz na swoją korzyść serią 11-4. Na niekorzyść Phoenix z pewnością zagrała kontuzja Devina Bookera, który z powodu bólów pleców zszedł z boiska w drugiej kwarcie i już nie wrócił na parkiet. Szkoda, ponieważ z nim w skłądzie Phoenix mogli wygrać – bardzo dobre spotkanie Warrena, Aytona i nawet Jacksona. Po stronie Charlotte natomiast duże wsparcie dał weteran parkietów Tony Parker.

Suns rozgrywali szósty z serii siedmiu meczów u siebie. Ich bilans to 0-6. Chwila ciszy dla kibiców Phoenix.

Hornets: K. Walker – 29 (7 zb.), T. Parker – 20 (6 as.), W. Hernangomez – 19 (9 zb.), M. Williams – 16 (7 zb.), N. Batum – 8 (3 prz.), D. Graham – 8, M. Kidd-Gilchrist – 7, B. Biyombo – 6 (8 zb.), M. Monk – 5, M. Bridges – 1

Suns: T.J. Warren – 23 (3×3, 5 as.), J. Jackson – 22 (3×3), D. Ayton – 19 (9 zb.), J. Crawford – 16, D. Booker – 7, R. Holmes – 6, K. Oubre Jr. – 6, M. Bridges – 5, D. Melton – 5 (7 zb.), E. Okobo – 4

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights